Krzysztof Cugowski wciąż musi myśleć, za co żyć
Gwiazda Budki Suflera z obawą patrzy w finansową przyszłość. - Owszem rok, dwa przeżyję bez grania, ale co dalej? - zastanawia się wokalista, który niedawno skończył 70 lat. Jak wyznaje, mimo wielkiej kariery, do zamożnych nawet się nie zalicza, a przysługująca mu emerytura do najwyższych nie należy.
Do bogaczy nie należy
Na polskiej scenie muzycznej występuje od 50 lat. Mogłoby się wydawać, że w przypadku Krzysztofa Cugowskiego działalność koncertowa to wybór, a nie konieczność. Artysta przyznaje jednak, że jego finansowa sytuacja nie jest beztroska.
- Nie mogę narzekać. I nie mam pretensji do losu, że po sukcesie, który odniosłem, teraz nie powinienem się zastanawiać, czy ja będę miał z czego żyć, gdybym przestał grać, czy nie. Zarobiłem troszkę pieniędzy, ale nawet nie porównuję się do ludzi zamożnych, bogatych. Owszem, rok, dwa przeżyję bez grania, jakoś to będzie, ale co dalej? - zastanawia się w rozmowie z tygodnikiem "Świat i Ludzie", żartując przy okazji, że dzięki "ograniczonej perspektywie" dalszego życia coraz mniej się tym denerwuje.
Krzysztof Cugowski o sytuacji artystów. "Młodsi koledzy i mniej zasobni już mają kłopoty"
Głodowa emerytura
Cugowski wielokrotnie opowiadał w wywiadach na temat przysługującej mu emerytury. Jeszcze kilka lat temu świadczenie z ZUS-u wynosiło w przypadku artysty 570 zł miesięcznie. Od 2018 roku jest znacznie lepiej, o czym muzyk także informował media.
- Moja sytuacja emerytalna bardzo się poprawiła ostatnio dzięki pani minister, bo podniosła najniższe świadczenia. Dostaję tysiąc złotych z kawałkiem. Mam oszczędności, nie jestem kompletnym szaleńcem. Dzieci na pewno nie będą mnie utrzymywać - opowiadał w rozmowie z "Na Żywo" jesienią 2018 roku.
Pandemia uderzyła w artystów
Obawy o finansową przyszłość Cugowskiego z pewnością pogłębiła pandemia koronawirusa i związane z nią zamrożenie muzycznego biznesu. Odwołane koncerty to dla większości artystów główne źródło zarobku. Wokalista Budki Suflera przyznał, że od kilku miesięcy jego zawodowa działalność jest mocno ograniczona, a on sam rozsądnie podchodzi do rządowych zaleceń.
- Troszkę gram, w telewizji bez publiczności, w radiu Lublin. Ograniczam wyjścia. Bez paniki, bo nie jestem panikarzem, ale też ostrożnie, by nie kozakować. Tracę orientację jaki jest dzień tygodnia, bo nie ma to teraz większego znaczenia - wyznaje dziennikarce tygodnika "Świat i ludzie".
Przypomnijmy, że na początku czerwca polscy artyści zaapelowali do rządu ws. odmrożenia koncertów. Zażądali też traktowania ich na równi z innymi środowiskami, jak choćby sportowym, a także konkretnych działań i informacji. Szczegóły akcji opisano na stronie otwieramykoncerty.pl.