Krzysztof Gojdź: "Co poradzić na to, że mam żydowski nos, ferrari i otaczam się pięknymi kobietami?"
Krzysztof Gojdź
Utalentowany lekarz medycyny estetycznej, przyjaciel gwiazd i przede wszystkim spełniony człowiek. Krzysztof Gojdź, bo o nim mowa, w swoim zawodzie osiągnął już wszystko. Jest właścicielem kilku klinik, a żeby dostać się do jednego z jego gabinetów trzeba poczekać kilka miesięcy. Jeździ drogimi samochodami, otacza się pięknymi kobietami i twierdzi, że jest bezkonkurencyjny. Nie ukrywa, że uwielbia pojawiać się na czerwonym dywanie i nic nie robi sobie ze złośliwych komentarzy.
O swoim luksusowym życiu, dbaniu o urodę i krytykach opowiedział w wywiadzie z „Vivą!”. Co takiego zdradził?
Krzysztof Gojdź
Krzysztof Gojdź
Nie zamierza też ukrywać sukcesów, których ma na swoim koncie sporo.
Mieszkając przez 5 lat na Manhattanie, nauczyłem się, że opowiadanie o swoich sukcesach nie jest niczym złym. Mówię o nich, bo nie mam się czego wstydzić. Do wszystkiego doszedłem ciężką pracą. Nikomu nic nie ukradłem. Mogę być przykładem do naśladowania i motywacją dla młodych ludzi. Gojdź potrafi! Mam kilka klinik w Polsce, a wkrótce otwieram filię w Nowym Jorku, na Piątej Alei, nad butkiem Prady. A wszystko dlatego, że we wszystkim muszę być najlepszy - wyjaśnił skromnie.
Krzysztof Gojdź
Jeszcze jako nastolatek z Dębna marzył o tym, że kiedyś podbije świat. Po latach udało mu się zrealizować plany o zamieszkaniu w Stanach Zjednoczonych.
Zawsze chciałem mieszkać gdzieś na świecie, postawiłem na Nowy Jork. Znalazłem apartament do kupienia, kupiłem bilet i trzy dni później byłem już na Manhattanie. Pamiętam, że usiadłem w tym 100-metrowym apartamencie, zaprojektowanym przez Armaniego i zacząłem się śmiać. Jestem spełnionym facetem. Na sport nie mam czasu, seks uprawiam przynajmniej 2 razy dziennie, bo uwalnia endorfiny i pomaga spalić kalorie. Chodzę na imprezy, bo to uwielbiam. Gdyby przyszło mi zginąć teraz w wypadku samochodowym, to moją ostatnią myślą byłoby: "Stary, ale miałeś rewelacyjne życie. Jesteś szczęściarzem" - powiedział.
Krzysztof Gojdź
Jako lekarz sam również chętnie korzysta z dobrodziejstw współczesnej medycyny estetycznej.
Nosa nie poprawiłem, bo to moja wizytówka, podkreślenie mojej indywidualności. Troszkę botoksu sobie wstrzyknąłem w kurze łapki, choć jestem przeciwnikiem jego nadużywania. Ponieważ jednak dużo się śmieję, wkrótce miałbym wielkie bruzdy. Zrobiłem też sobie liposukcję. Mam teraz świetny brzuch i sześciopak jak model w katalogu. A z odessanego tłuszczu pobrano moje komórki macierzyste i mi je wstrzyknięto. Dzięki nim jestem potrójnie nakręcony, a mój mózg odmłodniał. Mam teraz tyle pary i energii! W kilka miesięcy zrobiłem więcej niż przez ostatnie 10 lat - zdradził.
Co myślicie o pierwszym tak długim wywiadzie lekarza? Sądzicie, że Krzysztof Gojdź dobrze odnalazł się w świecie show-biznesu?