Krzysztof Krawczyk wraca do Trubadurów. Nie grali ze sobą od lat 70.
[GALERIA]
Jeszcze niedawno Krzysztof Krawczyk wykluczał powrót do zespołu. Jednak piosenkarz niespodziewanie zmienił zdanie. Z okazji 50-lecia zespół wystąpi na jubileuszowym koncercie. Jak się okazuje, do składu dołączył Krawczyk, który odszedł z grupy 40 lat temu. Czy Trubadurzy pójdą za ciosem i zaczną koncertować w oryginalnym składzie?
50 lat historii
Zespół Trubadurzy zaczął formować się w 1964 r. Wśród założycieli byli Krzysztof Krawczyk wraz z Marianem Lichtmanem, Sławomirem Kowalewskim, Jerzym Krzemińskim i Bogdanem Borkowskim. Skład zespołu kształtował się do 1967 r., dlatego też jego 50-lecie postanowiono zorganizować w 2017. Dla fanów było oczywiste, że przy takiej okazji do byłych kolegów z grupy musi dołączyć Krzysztof Krawczyk.
Wszyscy stracili wiarę
Jeszcze w marcu udział Krawczyka w koncercie stał pod znakiem zapytania.
- Nie można wchodzić dwa razy do tej samej rzeki, szczególnie po 50 latach. (...) On pracuje teraz w studiu nad trzema płytami. Jak Trubadurzy będą w trasie, on będzie wypoczywał i promował własne nagrania - stwierdził wówczas w rozmowie z "Faktem" Andrzej Kosmala, manager artysty.
Krzysztof Krawczyk rozstawał się z zespołem dwukrotnie. W 1973 roku, kiedy wydał własną płytę, oraz w 1976 roku, tuż po nagraniu wspólnego albumu i zakończeniu trasy koncertowej. Wtedy też rozpoczęła się jego wielka solowa kariera, która trwa do dzisiaj. Dlatego po tylu latach przerwy nawet najwytrwalsi fani stracili wiarę w to, że wokalista wróci do zespołu.
Miłe zaskoczenie
– Krzysztof pracował z nimi przez 10 lat, to są jego koledzy z podwórka. Prywatnie się lubimy i przyjaźnimy, dlaczego więc miałby nie wystąpić z tak wyjątkowej okazji. Mąż wyśpiewał z nimi wiele hitów i ktoś to musi zaśpiewać na jubileuszu – powiedziała w rozmowie z "Faktem" Ewa Krawczyk, żona wokalisty.
Obustronna radość
Z występu swojegu przyjaciela cieszy się również Marian Lichtman, wokalista i perkusista Trubadurów.
– Jesteśmy fenomenem na skalę światową. Teraz, gdy większość muzyków i zespołów jest poróżniona czy skłócona, my jesteśmy jak wielka rodzina i to nie tylko na obrazku. Potrafimy razem wejść na scenę i zagrać brylantowy koncert. Panowie z Czerwonych Gitar, Panowie z Kombi, czy De Mono bierzcie z nas przykład – powiedział w rozmowie z tabloidem.
Powrót na chwilę?
Jak myślicie, czy będzie to tylko jednorazowy występ, czy może zespół nagra nową płytę i wyruszy w większą trasę koncertową?