Krzysztof Krawczyk zdradzał, imprezował i nie stronił od używek. Ocaliła go wiara w Boga
Trzy nieudane małżeństwa, zdrady, choroba trzeciej partnerki Ewy, u której wykryto guza na nerce i uzależnienie od leków. To tylko kilka z trudnych doświadczeń, które ukształtowały w nim wiarę.
*- Bóg zabrał mi ojca, gdy miałem 16 lat. Dlaczego? Żebym stał się mężczyzną. Wtedy straciłem wiarę na ponad 20 lat. Czemu? Żeby ją odzyskać i wierzyć żarliwiej *- powiedział w jednym z wywiadów. A życie testowało go wielokrotnie. Śmierć ojca, gdy muzyk miał 16 lat, była szokiem, która jednak powoli ugruntowywała w nim przeświadczenie, że nic nie trwa wiecznie.
Największym sprawdzianem i motorem zmian był jednak wypadek samochodowy. 22 czerwca 1988 r. późnym wieczorem wracał z Kołobrzegu do Warszawy. Na fotelu pasażera siedziała jego żona, Ewa, a z tyłu syn z pierwszego małżeństwa. Zmęczenie sprawiło, że muzyk zasnął za kierownicą i spowodował groźny wypadek. Ewa wypadła przez przednią szybę samochodu i doznała wstrząśnienia mózgu. Syn miał stłuczenie pnia mózgu, złamaną rękę, nogę i szczękę. Po wypadku nigdy nie wrócił do pełni sił.
#gwiazdy: Krzysztof Krawczyk oddaje rentę swojej pierwszej żonie
- Dzięki wypadkowi bardziej uwierzyłem w dobroć Boga - wyznał w jednym z wywiadów - Najważniejsza jest rozmowa z Bogiem. Ja prowadzę ją codziennie. I odmawiając "Ojcze nasz", i mówiąc do Boga swoimi słowami. Wiem, że to rozmowa z kimś wyjątkowym. I nie ukrywam, że często jest to rozmowa interesowna, gdy Boga proszę o łaskę, o wstawiennictwo. Ale też wiem, że on ode mnie oczekuje tej rozmowy. I chce, żebym do niego mówił normalnie, nie oklepanymi formułkami.
Wiara go zmieniła. Choć otwarcie przyznawał się do poligamii, dla żony zrezygnował z romansów. Dziś są ze sobą już trzydzieści lat, wspierając się w trudnych chwilach. Ślub brali trzykrotnie.* Dwa razy cywilny i raz kościelny, po tym jak uzyskał zaświadczenie, że ślub z pierwszą partnerką został unieważniony.*