Mogło dojść do tragedii. Na konferencję przyszedł mężczyzna z ładunkiem
Trudno w polskim show-biznesie o barwniejszą postać niż Krzysztof Rutkowski. Były milicjant i polityk, detektyw, osobowość telewizyjna, multimilioner ma rzeszę fanów, ale także śmiertelnych wrogów, o czym przekonał się niedawno w jednym z hoteli.
W wywiadzie dla "Twojego Imperium" Rutkowski opowiadał, że pierwszy milion zarobił w roku 2000, a dziś ma kilka domów, pałac, apartamenty w Polsce i Grecji. I myśli o inwestowaniu w Tajlandii. Najsłynniejszy polski detektyw wyznał, że wszystko to jest owocem ciężkiej pracy, które poświęca 90 proc. swojego czasu. Ciężkiej i czasami bardzo niebezpiecznej.
Rutkowski na pytanie o zajście z 18 kwietnia opowiedział, że tego dnia miał konferencję prasową w hotelu w Mysłowicach. Na spotkanie oprócz przedstawicieli mediów przyszedł niejaki Henryk S., którego Rutkowski wielokrotnie zatrzymywał w związku z prowadzoną przez niego działalnością przestępczą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krzysztof Rutkowski dzięki Jelonkowi zaczął być bardziej tolerancyjny
- Miał przy sobie nielegalną broń palną i ładunek wybuchowy - wyznał Rutkowski. Na szczęście mężczyzna nie dokonał zamachu. - Najwyraźniej wystraszył się uzbrojonych ludzi, którzy ze mną byli i do niczego nie doszło, ale zachodzi podejrzenie, że chciał mnie pozbawić życia - dodał kontrowersyjny detektyw.
- Mogło dojść do niewyobrażalnej tragedii, do dramatu wielu ludzi, którzy brali udział w konferencji - stwierdził Krzysztof Rutkowski, dodając, że dwa dni później pod tym samym hotelem niedoszły zamachowiec popełnił samobójstwo, a całą sprawą zajmuje się prokuratura.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" masakrujemy szokującego i rozseksualizowanego "Idola" od HBO, znęcamy się nad Arnoldem Schwarzeneggerem i jego Netfliksowym "FUBAR-em" i, dla równowagi, polecamy najlepsze seriale wszech czasów. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.