Krzysztof Rutkowski zna wstydliwe tajemnice celebrytów. Zdradza kilka z nich
Krzysztof Rutkowski jest ostatnią deską ratunku dla wielu ludzi polskiego show-biznesu. Zgłaszają się do niego zwłaszcza, kiedy wyciekają kompromitujące ich materiały. Rutkowski zna sekrety wielu polskich sypialni.
Krzysztof Rutkowski to były milicjant, poseł, detektyw i przyszły tancerz. Prowadzi biuro detektywistyczne, w którym odbiera po sto telefonów dziennie. Dzwonią ludzie, którym ktoś ukradł samochód, włamał się do domu, porwał dziecko itp. Poważny odsetek wśród jego klientów stanowią celebryci.
- Kiedyś pomagałem np. Edycie Górniak i Czarkowi Pazurze złapać ludzi, którzy ich szantażowali. Obie akcje zakończyły się sukcesem. Edyta trochę wykazała się niewdzięcznością w stosunku do mnie. Może uważa się za nie wiadomo jaką gwiazdę. Nie wiem. Obecnie nie mamy kontaktu. Pewnie przypomni sobie o mnie, jak ona lub jej rodzina będzie miała nowe problemy, czego, oczywiście, jej nie życzę - opowiada Rutkowski Plejadzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Maja Plich chwali się czułościami z Krzysztofem Rutkowskim
Były detektyw zaoferował swoje usługi Kasi Cichopek, kiedy wyszło na jaw, że ktoś zamontował w jej samochodzie podsłuch i nagrał bardzo osobiste rozmowy, m.in. z Maciejem Kurzajewskim. Prowadząca "Pytanie na śniadanie" nie podjęła współpracy, ale Rutkowski i tak poznał treść podsłuchanych konwersacji.
- Uważam, że upublicznienie tych nagrań mogłoby doprowadzić nawet do tego, że zostaliby zwolnieni z pracy - przyznał.
Na ślad nagrywania znanych osób z intencją niecnego wykorzystania taśm, Rutkowski trafił także na dalekim Zanzibarze. Twierdzi, że na zlecenie słynnego Wojciecha Ż., skazanego za oszustwo właściciela hoteli na tej egzotycznej wyspie, kręcono kompromitujące filmiki. Większość gwiazd chciała odkupić je od hotelarza, ale bezskutecznie.
- Uwierz mi, że będzie o tym jeszcze głośno! A ja dopilnuję, żeby cała prawda wyszła na jaw - zapewnia Rutkowski.
Prawdopodobnie są to materiały, na których widać celebrytów zażywających narkotyki. Według Rutkowskiego były one sprowadzane specjalnie w tym celu przez Wojciecha Ż. prosto spod Kilimandżaro.
Narkotyzowanie się przez osoby publiczne to lajtmotiw większości nagranych filmików, które służą później do szantażu. Niekiedy takim hakiem są też sytuacje intymne. Może to być zwykła sekstaśma, ale Rutkowski wspomina również o pewnym znaczącym polityku, który został przyłapany na zboczeniu seksualnym.
Sam Rutkowski twierdzi, że odkąd poznał Maję prowadzi stateczne życie męża i ojca. Brud świata klientów nie przylepia się do niego.