Książę Harry o śmierci Diany: "Nigdy nie uporałem się z tym, co się stało"
Książę Harry w telewizyjnym wywiadzie przyznał, że wciąż nie poradził sobie ze śmiercią matki - księżnej Diany.
31 sierpnia 1997 roku - to właśnie wtedy Księżna Diana zginęła w wypadku samochodowym w Paryżu. Jej syn książę Harry miał wtedy 13 lat. Podczas pogrzebu nastolatek szedł za trumną matki, na której zostawił laurkę z napisem "Dla mamusi". Już jako nastolatek obiecał, że będzie kontynuować charytatywną działalność "królowej ludzkich serc". Choć słowa dotrzymał, to w dorosłym życiu rzadko opowiadał o tym, co wydarzyło się w 1997 roku. Dopiero teraz, w wywiadzie, który jest częścią filmu dokumentalnego przygotowywanego przez stację telewizyjną ITV, 32-letni książę przyznał, że wciąż przeżywa śmierć matki.
- Nigdy nie uporałem się z tym, co się stało. Było w tym wiele pochowanych emocji. Przez większą część mojego życia nie chciałem tak naprawdę o tym myśleć. Teraz widzę swoje życie bardzo odmiennie od tego, jakim było. Chowałem głowę w piasek i pozwalałem, by wszystko wokół mnie burzyło moją równowagę. Muszę coś zrobić ze swoim życiem. Walczyłem z systemem. Buntowałem się przeciwko temu, kim jestem. Moja matka zmarła, kiedy byłem bardzo, bardzo młody i nie chciałem być w tej sytuacji. Teraz jestem pełen energii, zmotywowany tym, że mam tyle szczęścia, by być w sytuacji, w której mogę zmieniać świat - podsumował przed kamerami.