Książę Harry to romantyk jakich mało. Sam wybrał bukiet Meghan i zdobył się na wzruszający gest

Do Harry’ego przez lata wzdychały fanki nie tylko w Wielkiej Brytanii. Przystojny książę-zawadiaka w dużej mierze był przeciwieństwem swojego poukładanego brata i chętnie wykorzystywał wizerunek niegrzecznego chłopca. Długo nie było wiadomo, czy w końcu będzie chciał się ustatkować.

Wszystko się zmieniło, gdy poznał Meghan Markle. Choć wzięli ślub stosunkowo szybko, bo po przeszło dwóch latach znajomości, Harry stanowczo twierdził, że to właśnie ta jedyna. Bajkowa miłosna historia zaprowadziła ich przed ołtarz w kaplicy św. Jerzego na zamku Windsor.

I to właśnie tam było widać wyraźnie, że książę Harry to romantyk jakich mało. Już w świątyni niecierpliwie wypatrywał ukochanej w białej sukni. Gdy się w niej zjawiła… był wyraźnie wzruszony i wprost nie mógł oderwać od niej wzroku. Z zachwytem obserwował, jak kroczyła główną nawą do ołtarza, a potem, przez całą ceremonię słał jej spojrzenia. Nie brakowało też czułych gestów i uśmiechów skierowanych w stronę ukochanej.

Wpatrzony w Markle książę od razu znalazł się w centrum zainteresowania kamer. Z transmisji ślubu mogliśmy się też dowiedzieć o jeszcze jednym drobnym geście, który z pewnością was rozczuli. Być może zwróciliście uwagę na piękny bukiet panny młodej. Pełen m.in. pachnącego groszku, konwalii i jaśminu, ozdobiony tylko jedwabną szarfą, idealnie pasował do skromnej sukni ślubnej Meghan. Jak się okazało, Harry sam wybierał tę wiązankę. Co więcej, postanowił, że będzie ona swojego rodzaju subtelnym hołdem dla księżnej Diany. Postanowił bowiem, że w bukiecie znajdą się też niezapominajki, ulubione kwiaty jego matki.

Cóż, biorąc pod uwagę fakt, jak bardzo postarał się, żeby ślub z Meghan rzeczywiście był najpiękniejszym dniem w ich życiu, to chyba nikt już nie ma wątpliwości, że Harry jest księciem z bajki, o którym marzą kobiety. To prawdziwy "prince charming".