Kto chce zniszczyć Rusin?

Ostatnio w mediach pojawiło się wiele negatywnych doniesień na temat Kingi Rusin. Czyżby komuś zależało na tym, żeby zniszczyć karierę lubianej prezenterki?

Złośliwi plotkują, że Kinga Rusin tylko na wizji jest słodka i sympatyczna... Podobno, gdy kamera jest już wyłączona, Rusin staje się opryskliwa!

Niedawno media donosiły, że prezenterka boi się, że jej pozycji w TVN-ie zagrozi Monika Richardson. Plotkowano też, że od wielu lat Rusin skłócona jest z Jolantą Pieńkowską. Ile w tym prawdy?

Nie wiem komu zależy na tym, żeby mnie ze wszystkimi skłócić. Ja się z nikim nie konfliktuje - powiedziała tygodnikowi Gwiazdy Kinga Rusin.

Prezenterka nie chciała komentować doniesień o rzekomym konflikcie z koleżankami po fachu, Moniką Richardson i Jolantą Pieńkowską.

Nie próbowała jednak udawać, że z dziennikarkami łączy ją serdeczna przyjaźń.

To nie są moje bliskie koleżanki. Są to osoby, które po prostu znam i nie mam problemu z tym, żeby z nimi normalnie rozmawiać - powiedziała.

Zastanawiam się, kto pisze te wszystkie bzdury, ale nie zaprząta to mojej głowy. Mam dużo pracy i to jest istotne, a nie to, kto co pisze na mój temat - dodała.

Kinga Rusin przyznaje otwarcie, że, wbrew ostatnim doniesieniom, nie czuje się zagrożona. Nie ma wrażenia, że konkurentki zagrażają jej pozycji w telewizji. Nawet Monika Richardson, która straciła pracę w TVP2.

Myślę, że nasze drogi zawodowe są bardzo daleko od siebie. Moja pozycja zawodowa wcale nie jest zagrożona. Przynajmniej ja nie mam takiego wrażenia - powiedziała tygodnikowi Gwiazdy Rusin.

Prezenterka nie zamierza przejmować się plotkami na swój temat i całą energię poświęca na przygotowanie się do premiery swojej książki, która już za kilka tygodni trafi do księgarń.

Jak to się stało, że tak lubiana prezenterka zyskała negatywną opinię? Czy rzeczywiście komuś zależy na tym, żeby podważyć jej profesjonalizm?