Kuba Wojewódzki zaatakował fotoreportera. Ujdzie mu to na sucho?
W poniedziałek Wojewódzkiemu puściły nerwy, kiedy w drodze do pracy zaatakował gazem łzawiącym wścibskich fotoreporterów. Policja wie o sprawie, ale nie może ścigać dziennikarza z urzędu.
15 czerwca Pudelek opublikował zdjęcia z niecodziennego zajścia pod siedzibą Newonce Radio w Warszawie. Kuba Wojewódzki w drodze do pracy natknął się na wianuszek paparazzi, dla których takie spotkania to chleb powszedni. "Król TVN-u" tym razem nie zachował zimnej krwi i w pewnym momencie wyjął z kieszeni gaz i spryskał jednego, a potem drugiego fotografa prosto w twarz.
Obejrzyj: Kuba Wojewódzki i Borys Szyc z ochroną po filmie Latkowskiego? Insp. Mariusz Ciarka komentuje
Jak donosi "Super Express", o zdarzeniu został powiadomiony patrol policji, ale to za mało, by wyciągać w stosunku do Wojewódzkiego prawne konsekwencje.
– Do tej pory nie zostało złożone zawiadomienia w tej sprawie przez pokrzywdzone osoby. A jeśli pokrzywdzony nie zgłosi się na komendę policji i nie zgłosi doniesienia o przestępstwie, nie będzie wszczęte żadne postępowanie – mówił dziennikowi komisarz Robert Szumiata z Komendy Policji Warszawa-Śródmieście.
Policjant twierdzi, że pokrzywdzeni na pewno zostali poinformowani o konieczności udania się na komendę. Wojewódzki byłby ścigany z urzędu jedynie, gdyby ofiara odniosła ciężki uszczerbek na zdrowiu. Informator Pudelka mówił, że zaatakowanemu fotografowi upadł na ziemię aparat o wartości 30 tys. zł. Walka o ewentualne odszkodowanie może się rozpocząć tylko na wniosek pokrzywdzonego.