Kuba Wojewódzki bez żartów. "Jedyna rzecz, która się nie spełniła to posiadanie dziecka"
Dziennikarz uchodzi za człowieka wiecznie żartującego, który ironicznym komentarzem jest w stanie okrasić każdą sytuację. Tym razem, niespodziewanie, pokazał zupełnie inne oblicze. Opowiedział o samotności, swoich marzeniach dotyczących posiadania dzieci, końcu kariery. Nie takiego Wojewódzkiego oglądamy w jego show.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
- Kiedyś zadałem ci pytanie, czy jesteś medialną dz..ką. Powiedziałeś, że tak. Ja czasem też. Tylko że obaj jesteśmy luksusowymi dz..kami, a nie takimi, które się na wrzód weneryczny na dworcu licytują. Cała filozofia bycia publicznego polega na tym, że musisz podzielić swoje mentalne ja na to, które udostępniasz i którego nie udostępniasz – Wojewódzki powiedział to Prokopowi pod koniec bardzo ciekawej rozmowy, ale tymi słowami można określić cały wywiad. Kuba zaprezentował się jako elokwentny, interesujący i, co niezwykłe, poważny rozmówca.
Szczera rozmowa Marcina Prokopa z Kubą Wojewódzkim
Marcin Prokop nie wahał się rozmawiać z Wojewódzkim, gościem w programie "Z tymi co się znają", absolutnie o wszystkim. Było co nieco o karierze – tej medialnej i tej reklamowej, o kobietach, starzeniu się. - Czuję się jakbyśmy kręcili "Kler 2: Spowiedź" – podsumował naczelny satyryk polskiej telewizji. Wojewódzki odsłonił wrażliwą, inteligentną część siebie, inną od publicznego, medialnego wizerunku, ale, niestety, na pytania Marcina nie odpowiadał wprost, często cytując innych. Cóż, nie można mieć wszystkiego.
Kariera w mediach? Ksiądz dostaje wszystko na tacy
Prokop i Wojewódzki znają się od lat, więc ich rozmowa to nie sztywny wywiad, a pogawędka kolegów po fachu. Obyło się bez słownych walk, chociaż może lepiej by było, gdyby do nich doszło?
- Normą jest zbudowanie, nawet wobec neutralnej sytuacji, konfliktu. Na poziomie popkultury posługujemy się językiem werbalnej przemocy. Faszyzm zaczyna się od słów, jesteśmy na autostradzie, by do celu na "f" dojechać – stwierdził Wojewódzki, mówiąc o stanie polskich mediów, w których króluje agresja.
Podczas gdy dziennikarze mają coraz gorzej, bo ich zawód jest przejmowany przez youtuberów, influencerów działających w mediach społecznościowych, a karierę w "prawdziwych" mediach robi 1 osoba z całego roku studiujących dziennikarstwo, pewna profesja ma się w Polsce doskonale.
- Dzisiaj jedynym zawodem, który daje ci pieniądze, autorytet, władzę, niezwykłą uniżoność i szacunek to jest zawód księdza. Po 6 latach dostajesz swoją parafię i masz te apanaże, na które my pracujemy latami.
Reklama
Dawniej Wojewódzki gardził artystami, którzy zniżali się do sięgania po łatwe pieniądze z reklam. Teraz jest kompletnie inaczej. Gwiazdor kilka razy w trakcie wywiadu, żartując, wspominał o swoich "sponsorach". Żarty żartami, ale właśnie kontrakty reklamowe, nic innego, sprawiają, że Wojewódzki nie zależy od stacji, w której działa. I robi w pracy to, co chce.
- Jestem od 7 lat twarzą operatora telekomunikacyjnego. Daje mi to totalne poczucie wolności. Kariera jest jak bieda - stan umysłu – mówił wprost.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Za każdy kontrakt Wojewódzki zgarnia ogromne wynagrodzenie. Nic dziwnego, że w mediach co jakiś czas pojawiają się informacje o kolejnym piekielnie drogim samochodzie satyryka.
- Za pierwszą reklamę dostałem 2,5 miliona złotych za jeden rok. Pokaż mi cwaniaka z naszej branży, który powie: nie, ja mam zasady – mówił Kuba. Jego konto raczej nie świeci pustkami.
- Zawsze się martwię, jak występuję w reklamach, że będę musiał pojechać do banku i te pieniądze wydać. Nie narzekamy na brak ofert, obaj możemy przyznać, że jesteśmy w tym selektywni – stwierdził, mówiąc o sobie i Prokopie.
Według Kuby problem jest wówczas, gdy celebryta traci kontakt ze sobą. Wspomniał przy tym o karierach kolegów z branży - Urbańskiego, Majewskiego, Chajzera, Kammela, których pozycja, pozornie pewne, mocno się zachwiała.
Autobiografia
Wojewódzki nie zakończył jeszcze kariery, wciąż prężnie działa w mediach – zarówno program, jak i prowadzący mają się świetnie. A jednak już postanowił wydać swoją autobiografię. Dlaczego?
- Kiedy masz 55 lat, a ja już się do tego wieku postanowiłem przyznawać, masz potrzebę wewnętrzną, to jest kwestia wewnętrznego dyspozytora prywatności. Chciałem napisać coś, co zostawiłbym po sobie. 55 lat to spory materiał na treść. Do formy przekonywali mnie różni ludzie. Największy kamień węgielny położył Janusz Głowacki – wyznał Kuba. I dodał: - Czy rynek to zaakceptuje? To problem drugorzędny. 55 lat to spory kawałek po połowie.
Wojewódzki ma wizerunek wiecznie młodego, bogatego faceta, który z piękną dziewczyną pędzi przez życie, siedząc w drogim, oryginalnym aucie. Wiele jest w tym prawdy, ale to nie cały Kuba.
- Kocham dobre samochody od lat. Nie będę się ograniczał w swoim spontanicznym akcie – jedni kupują piórnik, buty na zimę, a ja kupuję bentleya. To nie jest moja wina. To jest zasługa zapieprzania przez 55 lat. Zacząłem pracować jako dziennikarz, mając 16 lat. Mając 18 lat, pracowałem w rozgłośni harcerskiej, mając 20 lat, prowadziłem program w telewizji publicznej. Cholera, chyba mi się należy jakaś gratyfikacja za ten wyjątkowy talent.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Kobiety
Jeśli liczycie, że w wywiadzie Wojewódzki zdradził nieco więcej na temat swoich miłosnych podbojów, rozczarujecie się. Kuba wyznał jedynie, że w jego książce rozdział o kobietach jest potężny, poza tym wielokrotnie przetestował na sobie teorię o efekcie randkowania z młodymi dziewczynami.
- Tymon Tymański miał teorię, że młode partnerki to rodzaj duchowej transfuzji. Że one odmładzają. Nieprawda.
Kuba dodał, że nie czuje się stary i nie godzi się na szufladkowanie z powodu wieku.
- Wchodzimy w rodzaj niewolnictwa norm społecznych. Mając lat 40, nie mając rodziny, żony, dzieci, teczki, nie chodząc codziennie do fabryki, stajesz się jakimś jałowym, niepotrzebnym awatarem społecznym. Ja się na takie rzeczy nie godzę. Mam swój wewnętrzny kalendarz i, wierz mi, mam tak wysublimowane poczucie obciachu. Nie będzie fałszywym suflerem moja metryka, sugestia o "leśnym dziadku".
Samotność na szczycie
Wojewódzki w swoim show jest głośny, uszczypliwy, czasem boleśnie szczery. Przed telewidzami odkrywa jedynie część siebie – to image, nie cały Kuba.
- Jestem człowiekiem, który piekielnie mocno broni swojej prywatności. O wielu rzeczach ludzie nie wiedzą. Nie wiedzą za dużo o moich rodzicach. Na Wikipedii przeczytałem, że mam dwie siostry! Żyjemy w czasach bełkotu, a ja nie chcę ze swojego życia czynić podpałki – wyznał satyryk, który zazwyczaj nie udziela wywiadów, nie mówi o sobie.
Rozmowa z Prokopem właśnie dlatego była wyjątkowa. Wojewódzki po raz pierwszy opowiedział o sprawach, które kłócą się z medialnym wizerunkiem.
- Powiem ci dlaczego uciekłem z programu "Mam talent". Finały oglądało 5-7 milionów ludzi na żywo. Mówię do Agnieszki Chylińskiej, z którą się przyjaźnię: "to jakiś bar teraz, idziemy się napić". Ona mówi: "muszę wracać do dzieci, do Marka". Gadam z tobą, ty już byłeś po ślubie, gadam z Małgosią Foremniak, ona wraca do córki. Hołownia wiadomo gdzie wraca. Tam się pije inne drinki niż ja. Z faktu, że zawracasz w głowie milionom osób nic nie wynika dla ciebie. Wszystko się kończy, gasną światła, kurtyna. Jesteś zwykłym człowiekiem. Ja sobie nie dawałem rady – Kuba nagle z "hałaśliwej kopuły" lądował w pustym mieszkaniu. Wtedy nie miał partnerki, więc poczucie opuszczenia przez innych, osamotnienia było tym dotkliwsze.
Niektórzy artyści dlatego sięgają po alkohol, narkotyki. Wojewódzki nie jest takim typem człowieka.
- Nie należę do osób, które zaćpają, zadzwonią do agencji towarzyskiej. Borys Szyc dał się kiedyś ponieść przyjaciołom w hałasie, a kiedy nastała cisza, to ich nie było. Ja nie robię wokół siebie sztucznego tłoku – powiedział i przyznał, że ma wielu prawdziwych, oddanych przyjaciół.
- Gros moich przyjaciół to są ludzie spoza show-biznesu. Nie wyobrażam sobie u siebie, w swoim otoczeniu mieć deficyt ludzi, którzy trzymają cię blisko ziemi, ale pozwalają rozwijać skrzydła.
Koniec kariery
Wojewódzki z mediami związany jest od lat. Zaczynał prawie cztery dekady temu, a od kilkunastu lat utrzymuje się na szczycie. Dobrze wie, że to nie potrwa zawsze. Wie też, że życie w światłach fleszy, choć przyciąga, nie jest prawdziwe.
- Robię swój program od lat 16, w telewizji pracuję od 18 roku życia prawie. Każdy mój projekt telewizyjny: "Idol", "X-Factor", "Halo!Gramy", mnóstwo ich było, był programem, który obliczałem na bardzo krótki dystans. I nagle się przydarzył mój program. Był obliczony na 2-3 skandalizujące sezony.
Oglądalność, charyzma prowadzącego oraz interesujący goście znani to z show-biznesu, kultury, to z polityki zapewniają Kubie tytuł króla TVN-u. Kariera go cieszy, ale jest jeszcze życie poza nią. Wojewódzki robi wszystko, aby znaleźć rozgraniczenie – jeździ na długie wakacje, żeby się przyzwyczajać do normalnego życia, nie tylko dla relaksu czy fantastycznych zdjęć.
W programie powiedział wprost, że chce pracować do 60. roku życia, a jego talk show prawdopodobnie będzie ostatnim programem, w którym się pojawi.
- W porcie "Kuba Wojewódzki Talk Show" zakończę swoją karierę - powiedział i dodał, że nie widzi siebie ani w śniadaniówce, ani w teleturniejach, nie po tym jak przez kilkadziesiąt lat ciężko pracował, ale był wolny i w dużej mierze niezależny.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Dzieci – największe niespełnione marzenie
Prowadzący i gość, Marcin i Kuba prywatnie są bliskimi znajomymi. Prokop wyznał, że polubił Wojewódzkiego, gdy okazało się, że 50-letni pozornie zgorzkniały satyryk ma serce do dzieci – czasem mówił koledze o pociechach brata albo pytał o dziecko samego Marcina. To Prokopa urzekło w ironiście, który kreuje się albo jest kreowany na wiecznego chłopca. Kuba nie mógł nie wykorzystać okazji, by zażartować, nawiązując do swojego "pociągu" do młodych partnerek.
- Twoja córka fajnie dorasta – rzucił. Ale zaraz wrócił do poważnego tonu: - Nie definiujmy biegu przed dotarciem do mety. Dotknąłeś mojego największego marzenia. Mnie się życie cholernie udało. Wiele rzeczy mi się spełniło. Jedyna rzecz, która się nie spełniła to posiadanie dziecka. Ale to nie znaczy, że już jest werdykt, zapadła klamka. Kuba poważnie myśli o ojcostwie.
- Mnie jeszcze trochę czasu zostało. Jeśli nie doczekam matury swojej córki czy syna, to jego posiadanie, stworzenie człowieka na swoje wyobrażenie, to najpiękniejsze dziedzictwo. Jedyna rzecz, której jeszcze nie zrealizowałem i nie mogę powiedzieć, że mi nie wyszło, bo jestem w procesie, to jest rodzina.
Szczęściarz
Wojewódzki nie jest fałszywie skromny, gdy mówi, że karierę zrobił, bo miał szczęście. Według gwiazdora naprawdę tak właśnie było.
- U mnie jest 70% szczęście, 20% pracy, 10% talentu. Daję ci słowo, nie czuję się nikim wyjątkowym. Miałem odwagę, żeby próbować, prowokować los. I mi się to udało. Moje losy życiowe, zawodowe, są losami szczęściarza – wyznał Kuba, który jako doświadczony dziennikarz pomaga młodym talentom.
– Wykorzystujcie okazje – poradził na koniec.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.