Kuba Wojewódzki bez litości wyszydzony. "Liczyłem na hardkor, nie homeopatię"
Łukasz Najder, redaktor i felietonista współpracujący z kilkoma magazynami, dokładnie opisał spotkanie z królem TVN-u na promocji jego książki. Nie szczędząc mu słów krytyki i uszczypliwości.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Łukasz Najder, współpracującym m.in. z "Tygodnikiem Powszechnym" i "Pismem", w najnowszym felietonie nie szczędzi słów krytyki królowi TVN-u.
ZOBACZ: Doda zdradziła, czy wystąpi jeszcze u Wojewódzkiego
Na rozmowę Kuby Wojewódzkiego z fanami w stołecznym Empiku zarezerwowano tylko 20 min. Kolejne półtorej godziny na tzw. selfie i autografy.
- Przynajmniej szczerze. Uczestniczymy w akcji komercyjno-reklamowej i nikt tego nie ukrywa - przyznaje autor tekstu.
Zdaniem Najdera showman miał udzielać porad motywacyjnych.
- Jeśli chcesz osiągnąć to, co on, wystarczy, że dobierzesz ambitny cel i go zrealizujesz. Krzepiące. Zdawać by się mogło, że droga ku sławie, fortunie, atencji oszałamiających młodych kobiet i limonkowemu lamborghini aventadorowi wiedzie przez wyżarzony od słońca, nieprzebyty płaskowyż, ponad którym kołują sępy i drony uzbrojone w minibomby, ale najwyraźniej to wyłącznie kwestia optyki. I odwagi - napisał Najder.
Przeczytaj: Wojewódzki pokazał zdjęcie sprzed 40 lat
Podczas spotkania Wojewódzki narzekał też na poziom krajowego dziennikarstwa, na to, że Selena Gomez wydała autobiografię mając 12-lat. Dziwił się też, że tak dużo ludzi chce posłuchać, co ma do powiedzenia.
- Dostajemy więc to, za co wszyscy go kochamy. Żartobliwe nawiązania do anusa, niepełnosprawności, swojego wieku, wzgórka łonowego Dody, okna życia, Norbiego i Edyty Górniak. Pamięta o dyskretnej promocji przyjaciół – Agnieszki Chylińskiej i Dawida Podsiadły - kontynuuje Najder.
W czasie spotkania nie zabrakło też wspomnień na temat związku z Anną Muchą. Po części oficjalnej ochroniarz rozwinął taśmę, która oddzielała gwiazdora TVN od tłumów. Nadszedł moment, kiedy każdy mógł podejść i zrobić sobie zdjęcie z Wojewódzkim.
- Audiencja nie trwa długo. Kuba wsłuchuje się w komplementy, potakuje, dopytuje o coś, następnie składa podpis w książce, tuli przy wspólnej fotografii i serdecznie żegna. Następny!
Na koniec Najder mocno skrytykował "Nieautoryzowaną biografię" Wojewódzkiego.
- Po kimś, kto od blisko dwóch dekad lśni na szczycie rodzimego show-biznesu i, jak przekonuje, wiedzie królewsko-rockandrollowe życie, można było oczekiwać czegoś bardziej transgresyjnego niż dykteryjki gości z programu i referowanie poczciwych mieszczańskich domówek. Liczyłem na więcej - na hardkor, nie homeopatię. Spodziewałem się dzikich imprez rodem z "Wilka z Wall Street" czy choćby "Quo Vadis".
Czytaliście już książkę Kuby?
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.