Kwiatkowski nie do poznania! Kiedyś niepozorny, dziś przystojniak
Dojrzewa na naszych oczach
- Musiałem szybciej dojrzeć niż moi rówieśnicy - stwierdził Dawid Kwiatkowski w rozmowie z WP Gwiazdy. - W wieku 17 lat wyprowadziłem się do miasta oddalonego jakieś 500 km od rodzinnych stron, zacząłem zarabiać, musiałem zmierzyć się z codziennymi obowiązkami. Potem przyszedł czas na własne auto, mieszkanie, psa i myśl, jak wielką odpowiedzialność wziąłem na swoje barki. Może dlatego muszę je tak powiększać z Tadeuszem, moim trenerem (śmiech). Jak widać, częste wizyty na siłowni przynoszą efekty.
Tylko u nas wyjątkowa sesja zdjęciowa młodego wokalisty, który nie spoczywa na laurach. Po wydaniu świetnie przyjętego krążka "Countdown", kontynuuje jego promocję i prezentuje fanom nowy wizerunek. I to bardzo odważny! - Czekałem dość długo, żeby wziąć udział w takiej sesji. Nie lubię takiego „celebrytowania”, ale chciałem pokazać ludziom, że każdy może i nie jest ważne jak bardzo jest zajęty.
Zdjęcia: A. Ikaniewicz
Dawid Kwiatkowski: Bardzo, chociaż ta zmiana nie nastąpiła gwałtownie, wszystko działo się etapami. Dojrzewałem, starałem się jak najwięcej poznawać - zwłaszcza siebie. Cały czas się rozwijam, uczę się, chcę być lepszy - jako człowiek i artysta. Od 2 lat dbam o dietę, chodzę regularnie na treningi, co pewnie widać na zdjęciach (śmiech). Od 3 lat uczęszczam na lekcje śpiewu do Bartka Cabonia. Teraz zaczynam uczyć się gry na kolejnym instrumencie. Przy tym albumie, jako że jest klubowy, mam szansę wrócić też do tańca, który tak pokochałem przy okazji mojego udziału w "Tańcu z gwiazdami" sprzed 3 lat. Wiele prywatnych spraw w moim życiu, w dużej części rodzinnych, zmieniło mnie jako człowieka. Zacząłem dostrzegać najprostsze rzeczy, cieszę się z każdej chwili jaką przeżywam, nigdy nikomu nie zazdroszczę i dziękuję Bogu za każdy dzień. Właśnie, Bóg - religia ma ostatnio bardzo ważne miejsce w moim życiu. Pomaga mi się wyciszyć, zapomnieć o problemach, zrozumieć wiele rzeczy. To chyba też na temat dojrzewania (śmiech).
W takiej odsłonie jeszcze go nie widzieliśmy
Te momenty, gdzie czułem się „młodym mężczyzną” zaczęły się już pojawiać w wieku 17 lat. Musiałem szybciej dojrzeć niż moi rówieśnicy. Wyprowadziłem się do miasta oddalonego jakieś 500 km od rodzinnych stron, zacząłem zarabiać, musiałem zmierzyć się z urzędami i codziennymi obowiązkami. Potem przyszedł czas na własne auto, mieszkanie, psa i myśl, jak wielką odpowiedzialność wziąłem na swoje barki. Może dlatego muszę je tak powiększać z Tadeuszem, moim trenerem (śmiech).
Takie momenty bywały też w relacjach z rodziną, której staram się pomagać. To był też moment, gdzie zauważyłem, że zamiast imprezować, pomagałem załatwić remont w domu. Dopiero wtedy zauważyłem, że to ogromna zasługa moich rodziców, którzy jak byłem nastolatkiem, dali mi ogromny kredyt zaufania. Nie skakali nade mną i dzięki temu nauczyli odpowiedzialności i ułatwili wejście w dorosłe życie. Jestem im za to ogromnie wdzięczny. Widzę też, że mimo młodego wieku, wiele starszych ode mnie osób liczy się z moim zdaniem i często się mnie radzi. To też chyba oznaka bycia dorosłym. W sumie dziwnie mi się o tym mówi, bo wiem, że trochę ominąłem etap dojrzewania.
Idol nastolatek chce być wzorem dla swoich odbiorców
Czuję ogromną odpowiedzialność za wszystko co robię, co mówię i piszę. Jest to połączone z odpowiedzialnością za ludzi, którzy patrzą na moje ruchy i - co często czytam w mailach czy wiadomościach - wzorują się na mnie. To naprawdę miłe, że jestem przykładem dla młodych, więc chcę być takim przykładem, jaki chciałbym, żeby miały moje dzieci. Nie chcę się wymądrzać, ale wydaję mi się, że jestem trochę takim głosem młodego pokolenia. Staram się w pełni z tego korzystać, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Pokazuję moim fanom, że warto pomagać, często angażuję ich w akcje charytatywne, pomagamy razem. To też ogromna odpowiedzialność. My, ludzie rozpoznawalni, pełnimy pewną misję, której duża część z nas nie rozumie. Jesteśmy trochę taką drugą „pierwszą damą”, dla ludzi i to właśnie dzięki nim i dla nich jesteśmy teraz w tym miejscu . Wiesz jak mało znanych osób pomaga? Wielu z nich myśli, że oddanie koszulki na WOŚP wystarczy. Pomijając to wszystko, jestem dumny z siebie, mojego teamu i moich fanów, że udzielamy się jak tylko możemy pomagając potrzebującym ludziom czy zwierzakom. To chyba nudne, że gadam tak poważnie, co?
Wokalista ma najbardziej oddaną w Polsce grupę fanów
Tak. Jestem z tego dumny. Czekałem dość długo, żeby wziąć udział w takiej sesji. Nie lubię takiego „celebrytowania”, ale chciałem pokazać ludziom, że każdy może i nie jest ważne jak bardzo jest zajęty. Właśnie, nigdy jeszcze o tym nie mówiłem! Nauczyłem się sprawnie łączyć wiele czynności czy obowiązków. Czasami robię w jednym czasie kilka tak zupełnie innych rzeczy, że aż sam w to nie wierzę. To daje mega kopa do działania, chcesz robić więcej i więcej! Oczywiście wszystko z głową. Tak tylko między nami, wracając do tematu eksponowania ciała - tak, moje fanki bardzo to lubią, ale nie mów nikomu (śmiech).
Słyszeliście już jego najnowszą płytę "Countdown"?
Młody gwiazdor zmienił swoje muzyczne oblicze
Kolejny raz powiem nieskromnie, ale... spodziewałem się tego. Wiem, ile pracy włożyliśmy w ten album z Konradem, moim producentem. Pracowało nad nim kilkanaście osób z całego świata, a ja spędziłem setki godzin przygotowując się do samych nagrań. Nie wiedzieliśmy jak na taką zmianę, z rocka i popu po polsku na elektronikę i język angielski, zareagują moi fani. Okazało się, że chyba wpisaliśmy się w ich oczekiwania i udało nam się stworzyć coś, z czego sami są dumni. To ogromny komplement, bo ich zdanie jest dla mnie najważniejsze. Wielu innych artystów, menedżerów, ludzi z mediów, dziennikarzy, do teraz do mnie dzwoni i wysyła SMS-y z gratulacjami. To bardzo miłe, bo pokazuje jedność w tej branży, że młodzi teraz wchodzą do gry, że mają otwarte głowy, potrafią gratulować. A to wbrew pozorom nie jest takie proste (śmiech). Ostatnio miałem taką sytuację z Natalią Szroeder, której jakiś czas temu wysłałem nagranie, jak bawimy się ze znajomymi do jej nowego singla, a ona napisała do mnie tydzień temu gratulując premiery "Countdown". Lubię to i zdecydowanie łatwiej pracować w takim klimacie. Dzwonił też ostatnio jeden dziennikarz muzyczny pytając, czy jestem jeszcze w Polsce (śmiech). To daje kopa do działania, bo wiesz, że twoja praca jest doceniana, że ludzie, mimo wielu stereotypów patrzą na to, co jest clue twojej pracy, czyli słuchają materiału. Często też miałem takie sytuacje, że gdzieś w tle leciał mój nowy album i wiele osób pytało „co to? kto to?”. Takie reakcje uwielbiam najbardziej!
Kariera zagraniczna jest w zasięgu jego ręki
Ciężkie pytanie, bo nie szykuję się, ale mam z tyłu głowy takie marzenie, że chciałbym spróbować. Nie chcę mówić, że na 100 procent coś się uda, ale mamy dużo propozycji spoza Polski, więc byłbym głupi, gdybym nie spróbował. Ale ciśnienia na to nie mam. Kocham Polskę, kocham moich fanów i tu jest mój dom i moja rodzina. Mamy w tym roku kilka wyjazdów do Stanów, Kanady, Ameryki Południowej, gdzie gramy kilka koncertów, potem Azja i kilka innych miejsc. Zobaczymy, jak nic z tego nie wyjdzie - wrócę z bagażem nowych doświadczeń i odhaczę kolejne kraje na liście „odwiedzone”. Kocham zwiedzać świat, poznawać różne kultury, smaki, muzykę z innych regionów. Na to w tych wyjazdach liczę najbardziej, a jeśli przełoży się to na sprawy zawodowe - super.
A jego fanki dojrzewają razem z nim
W sumie od tych czterech, pięciu lat bez zmian. Oni dorastają ze mną i wiedzą, że mam coraz mniej czasu na wszystko i to rozumieją. Dla nich zawsze znajdę chwilę na rozmowy, odpisanie na mejla, zapytanie co u nich. To takie proste, a tak bardzo cieszy! Kiedyś mieli po 12, 13, 14 lat, teraz mam w domu dziesiątki zaproszeń na osiemnastki. Ostatnio nawet niespodziewanie wpadłem na jedną, pobawiłem się chwilę, złożyłem życzenia, zjadłem pyszny rosół i uciekłem pisać kolejne teksty. Jestem dumny z moich fanów, widzę jak dojrzewają, jak biorą z mojego życia najlepsze lekcje, jak chcą być jeszcze lepszymi ludźmi niż są. To buduje. Nad naszą relacją pracowaliśmy kilka lat. Moi fani teraz znają granicę, już nie zachowują się jak w 2013 roku. Chociaż tak teraz sobie wspominam, to lubiłem tamten czas. To było istne szaleństwo! Co najzabawniejsze, mam świetny kontakt z niektórymi rodzicami moich fanów. Piszemy sobie wiadomości, pytają mnie o wiele rzeczy, radzą się. Wbrew opinii sprzed tych kilku lat, że to „na chwilę” - wszystkie statystyki szybują do góry, sprzedaż albumów rośnie z płyty na płytę, sprzedajemy więcej koncertów, a wczorajsze bilety kolekcjonerskie na kwietniowy koncert w warszawskiej Stodole wyprzedaliśmy w kilka godzin. Dochodzą nowi ludzie, którzy czasami podchodzą i mówią „sorry, bez sensu wcześniej cię ocenialiśmy, jesteś spoko, a twój ostatni album jest zaj...sty!”. I to jest dla mnie najważniejsze.