Leah Remini znów uderza w scjentologów. Odpowiedź to bezpardonowy atak i oskarżenie o morderstwo
Kolejna odsłona głośnego konfliktu. Leah Remini idzie na noże ze scjentologami. Chodzi o śmierć jej ojca.
W poniedziałek Leah Remini, autorka serialu dokumentalnego "Scjentologia - religia czy sekta?" (org. "Scientology and the Aftermath"), poinformowała na Instagramie, że zmarł jej ojciec.
ZOBACZ TEŻ: Tajemnice hermetycznego świata scjentologii
Jednak nie był to kolejny celebrycki post z serii "jestem w żałobie, proszę o kondolencje". Aktorka opisała kulisy, w jakich dowiedziała się o śmierci ojca, z którym od dawna nie miała kontaktu. Są przerażające.
O śmierci George'a Anthony'ego Remini dowiedziała się przypadkowo jej młodsza siostra Nicole. Okazało się, że należący do Kościoła scjentologicznego mężczyzna zmarł miesiąc temu. Nikt nie poinformował jego bliskich ani o tym fakcie, ani o pogrzebie.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Remini nie kryje żalu i wściekłości. W bardzo osobistym poście opisała niezwykle trudne relacje z ojcem, którego - mimo wszelkich wad i wyrządzonych krzywd - kochała. I z którym wcześniej czy później chciała się pojednać.
- Nie pozwolono nam się pożegnać - pisze Remini.
Jednocześnie Leah Remini uderzyła w Kościół scjentologiczny, który w jej odczuciu z premedytacją zataił śmierci jej ojca.
- Zabrali mojego tatę i nastawili przeciwko mnie - twierdzi aktorka.
"Ma krew na rękach"
Na odpowiedź sekty nie trzeba było długo czekać. W oświadczeniu przysłanym do redakcji "Daily Mail" czytamy, że Remini sama zerwała kontakt z ojcem, który nigdy nie był członkiem Kościoła. W piśmie pada też stwierdzenie, że aktorka sama "ma krew na rękach".
W tym ostatnim zdaniu nie chodzi wcale o śmierć George'a Anthony'ego Remini. Scjentolodzy mają na myśli tragedię, do jakiej doszło w styczniu tego roku w Australii. Chodzi o atak na Tajlandczyka, który został zadźgany nożem w siedzibie sekty w Sidney.
Władze Kościoła winą za morderstwo obarczają aktorkę i jej program "Scjentologia - religia czy sekta?", który ma ich zdaniem wzbudzać wrogie nastroje przeciwko członkom wyznania.
Wróg numer jeden
Leah Remini to hollywoodzka aktorka znana m.in. z sitcomu "Diabli nadali" czy komedii "Teraz albo nigdy". Odkąd skończyła 9 lat, wychowywała się wśród scjentologów. Jako nastolatka była zaangażowana w działania Kościoła, a później promowała go w Hollywood.
W 2013 r. odeszła z sekty. Miał 43 lata. Czemu? Powodem miał być lider David Miscavige, oskarżany o nadużycia finansowe i stosowanie przemocy. W 2015 r. Remini napisała książkę, w której opisała tajemnice scjentologów. Wyjaśniła w niej m.in. mechanizmy działające w sekcie i to, jak werbują celebrytów i ludzi biznesu.
Pokłosiem książki jest seria dokumentalna "Scjentologia - religia czy sekta?" (org. "Scientology and the Aftermath"), której gospodarzami są Remini i były rzecznik sekty Mike Rinder.
Produkcja doczekała się trzech sezonów i prestiżowej nagrody Emmy. Promując serial, Remini udzieliła masy wywiadów. Tym samym stała się dla scjentologów wrogiem numer jeden.