Łukasz Nowicki nie gryzie się w język. Mówi, co zrobiłby na ich miejscu
Łukasz Nowicki nie kryje oburzenia podsłuchiwaniem kolegów z "Pytania na śniadanie". Prezenter TVP nie ma wątpliwości, co zrobiłby na miejscu Cichopek i Kurzajewskiego.
Katarzyna Cichopek od kilku tygodni jest w centrum medialnego cyklonu. Ogłoszone w połowie marca rozstanie z Marcinem Hakielem okazało się dopiero początkiem wizerunkowych problemów gwiazdy TVP, której mąż publicznie zarzucił niewierność. W miniony weekend do długiej listy zmartwień prezenterki doszła sprawa podsłuchów, które rejestrowały rozmowy Cichopek i Macieja Kurzajewskiego.
Nagrania prywatnych rozmów gospodarzy śniadaniówki TVP trafiły do mediów i do samych zainteresowanych. Także Marcin Hakiel miał otrzymać nagrania żony, które - jak ujawnił - były dla niego "straszne i nieprzyjemne". Sprawę skomentował niedawno kolega Cichopek i Kurzajewskiego z "Pytania na śniadanie" Łukasz Nowicki.
ZOBACZ TEŻ: Nie tylko Cichopek i Hakiel. Te rozstania gwiazd zszokowały Polaków
- Przykro mi, że coś takiego kogokolwiek spotyka. Podsłuchiwanie jest niezgodne z prawem, obrzydliwe, naganne i wymagające potępienia i mam nadzieję, że ktoś się tym zajmie - powiedział w rozmowie z "Faktem".
Łukasz Nowicki nie ma wątpliwości, że na miejscu Macieja Kurzajewskiego, w którego to aucie najprawdopodobniej zainstalowano podsłuch, postąpiłby tak, jak kolega z redakcji śniadaniowego programu.
- Gdybym ja był w takiej sytuacji, też zgłosiłbym to przestępstwo odpowiednim organom. Treść tych nagrań nie ma znaczenia, obrzydliwy jest sam proceder - zaznaczył Nowicki.
Przypomnijmy, że Maciej Kurzajewski potwierdził, że zgłosił sprawę odpowiednim organom. Mimo to, jak twierdzą tabloidy, nagrania dziennikarzy wciąż są rozsyłane.