Luke Perry odszedł, rodzina była z nim do końca. Oświadczenie rzecznika
Wiadomość o śmierci "Dylana" z kultowego serialu złamała serca fanów. Jednak najbardziej po stracie Luke'a Perry'ego cierpią jego najbliżsi. Gwiazdor osierocił dwójkę dzieci.
Luke Perry zmarł 4 marca. Kilka dni wcześniej doznał udaru mózgu i trafił do szpitala. Lekarzom nie udało się go uratować. Przy 52-latku do końca czuwała rodzina. Z oświadczenia rzecznika Luke'a wynika, że wsparciem dla gwiazdora okazali się nie tylko dorastające dzieci i narzeczona.
"Otaczali go jego dzieci Jack i Sophie, narzeczona Wendy Madison Bauer, była żona Minnie Sharp, matka Ann Bennett, ojczym Steve Bennett, brat Tom Perry, siostra Amy Coder i inni bliscy przyjaciele i rodzina. Rodzina docenia wsparcie i modlitwy, które płyną w stronę Luke'a z całego świata i z szacunkiem prosi o zachowanie prywatności w czasie wielkiej żałoby" - czytamy.
Luke Perry miał za sobą zakończone rozwodem małżeństwo z Minnie Sharp. Jednak była żona nie opuściła go, gdy tego potrzebował. Partnerzy poznali się w 1991 r., a dwa lata później wzięli ślub. Ich związek przetrwał dekadę.
W 2003 r. rozstali się. Minnie nie była związana z show-biznesem - zajmowała się sprzedażą mebli. Małżonkowie wspólnie wychowywali dwoje dzieci. Jack ma 21 lat i jest wrestlerem. Sophie to 18-latka.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Przy aktorze była także jego narzeczona, Wendy. Zakochani zaręczyli się w sekrecie, swojego związku nie komentowali w mediach. Na czerwonym dywanie razem pokazali się tylko raz w 2017 r. Bauer jest terapeutką. Specjalizuje się w terapii rodzinnej i małżeńskiej.
Śmierć Luke'a Perry'ego była ogromnym ciosem dla najbliższych gwiazdora, jego fanów oraz przyjaciół z branży. Od jakiegoś czasu sporo mówi się o powrocie obsady "Beverly Hills, 90210" na mały ekran. Perry nie zgodził się na udział kontynuacji kultowego tasiemca.