Madonna na Eurowizji 2019. Śpiewała tak, że bolały uszy
Sobotni występ Madonny przeszedł do historii. Ale na pewno nie tak, jak życzyłaby sobie tego wokalistka.
Jeśli nie widzieliście finału Eurowizji, na pewno zadajecie sobie pytanie – co tam do cholery robiła Madonna? Odpowiedź jest prosta – podczas konkursu na scenie pojawiają się różni, słynni goście. To nic niezwykłego. Lecz dla Madonny sobotni występ był czymś więcej. W ten sposób ikona pop wróciła na scenę i zapowiedziała nową płytę i trasę. Zeszłoroczną edycję Eurowizji obejrzało bez mała 190 mln widzów, więc to doskonałe miejsce do tego typu działań.
ZOBACZ TEŻ: 16-letni syn Madonny aresztowany za posiadanie marihuany. Gwiazda wspiera nastolatka
Jednak, jeśli w komentarzach na jej oficjalnym Instagramie piszą, że "czas najwyższy wziąć lekcje śpiewu", znaczy, że coś tu poszło bardzo nie tak. Takich opinii jest niestety więcej.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Fani piszą o "koszmarnym fałszu", niedowierzaniu, że "wzięła miliony i zaprezentowała kichę", "najgorszym występie Eurowizji 2019" i "gigantycznej wtopie". Jednak najbardziej przykry komentarz brzmi: "Jakby w Eurowizji chodziło o śpiewanie". Racja, ale mówimy o jednej z największych ikon w historii muzyki.
ZOBACZ: występ Madonny na Eurowizji 2019
Jarek Szubrycht z "Wyborczej" tłumacząc kilka dni temu, co robi Madonna na Eurowizji, pisał:
- Podobno Madonna wykona nowy singel, zatytułowany "Future", czyli "Przyszłość". Kto wie, czy jej przyszłość na popowym szczycie nie będzie zależeć od tego właśnie wieczoru.
Cóż, mamy nadzieją, że jednak nie.