Magda Gessler wspomina przedwcześnie zmarłego męża. "Dzięki niemu uwierzyłam w siebie"
Połączyło ich w latach 80. gorące uczucie, ale pierwszego męża Magdy Gessler, Volkharta Mullera przedwcześnie zabrała choroba nowotworowa. Do dziś restauratorka wspomina ich wyjątkową relację.
Magda Gessler może pochwalić się zarówno bogatym życiem zawodowym, jak i uczuciowym. W Polsce najgłośniejszym jej związkiem było małżeństwo z Piotrem Gesslerem. Choć nie ukrywa, że ot ona musiała się wykazać większym charakterem, często w wywiadach podkreśla, że była szczęśliwa u jego boku i do dziś ma z nim dobre relacje. Jednak to o latach 80., czasach związku z pierwszym mężem, Volkhartem Mullerem, opowiada z największą pasją. Ich małżeństwo przedwcześnie przerwała jego śmierć spowodowana chorobą nowotworową.
- Poprzedni mąż się mną opiekował, rozpieszczał mnie, pozwalając rozwijać własne pasje. Uświadamiał mi moją wartość, pozwalał rozkwitać. Doceniał mój talent malarski, kulinarny – mówiła w ostatniej rozmowie z „Galą”.
Choć restauratorka podkreśla, że jest zadowolona ze swojego życia i obecnie bardzo szczęśliwa, ze szczególnym rozrzewnieniem wspomina zmarłego męża. W jej oczach na zawsze pozostanie mężczyzną wyjątkowym.
- Niezwykłym, przy którym czułam się idealna, wyjątkowa. Dzięki niemu uwierzyłam w siebie, w to, ze świat jest ciekaw tego, co maluję, gotuję, tworzę. Rodzice ciągle czegoś ode mnie wymagali, mówili mi, że jestem niedoskonała, stawiając poprzeczkę wyżej i wyżej. Volkhart powtarzał „kocham cię, nie zmieniaj się, bo jesteś wspaniała” – opowiadała w wywiadzie.
Nie da się ukryć, że podobnie jak cała ich relacja, było pierwsze spotkanie. Taki początek znajomości równie dobrze mógłby otwierać scenariusz niejednej komedii romantycznej.
- Pierwszy raz poznaliśmy się w Madrycie, gdy szukała fotografa, który zrobiłby kilka zdjęć moich obrazów. Volkhart się zgodził, a ja w ramach podziękowania zaprosiłam go na kolację do francuskiej restauracji, w której pracowałam. Ubrałam się w dopasowaną amarantową sukienkę z odkrytym ramieniem z polskiej kolekcji Hofflandu. Moja ówczesna figura była podobna do tej, którą dziś ma Lara. Czułam się interesująca zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym. Gdy mnie zobaczył, zarumienił się. Przegadaliśmy cały wieczór, a pół roku później zostaliśmy parą i spędziliśmy wspaniałe 7 lat. Po pierwszej wspólnej nocy przygotował dla mnie kąpiel, zaparzył herbatę i podał śniadanie: galicyjską szybkę, masło z Andory i prawdziwy chleb z Galicji. Pycha! – wspominała Gessler na łamach „Gali”.
Volkhart zaoferował jej nie tylko wiele miłości i duże wsparcie, ale roztoczył przed nią cały wachlarz możliwości. To właśnie on kibicował jej karierze kulinarnej i pchnął w kierunku rozwijania talentu.
- Jako korespondent „Der Spiegel” miał rozliczne znajomości. Poznał mnie z przyjaciółką hiszpańskiego króla Jana Karola I, która poprosiła, bym przygotowała propozycje przystawek na konkurs kulinarny. Moje czereśnie faszerowane twarożkiem z czarnuszką pokonały dania kucharzy z najlepszych madryckich restauracji – dodała restauratorka.
Dziś związek z Volkhartem należy już tylko do wspaniałych wspomnień. Jak zapewnia restauratorka, nigdy nie kładł i nie kładzie się cieniem na jej kolejnych związkach. Wyjątkowa relacja nauczyła ją później okazywać miłość innym i sprawiać, by wspólne życie było wspaniałe.
- Jedyne, czego na pewno żałuję, to śmierć Volkarta. Za szybko odszedł. (…) Życie jest przewrotne i pisze niezwykłe scenariusze. Można powiedzieć, że dało mi tych dwóch mężczyzn równocześnie. Volkharta i Waldemara. Wybrałam tego pierwszego, bo Waldek był wtedy w innej relacji, nie mógł być mój. Zdecydował za nas los. Te siedem lat w Volkhartem było fantastyczne. Waldemara odzyskałam po 23 i od 15 jesteśmy razem. Tworzymy udany, szczęśliwy duet. Gdyby nie codzienne rozmowy, szalone wyjazdy, randki na końcu świata, myślę, że nie byłoby Magdy Gessler. Nasz tryb życia, spotkania raz w miesiącu pozwalają nam się realizować zawodowo, co jest dla nas ważne. A tęsknota jednego za drugim utrzymuje w związku wspaniałą atmosferę i temperaturę. Jest idealnie – podsumowała restauratorka w wywiadzie.