Magda Mołek o śmierci ciężarnej kobiety. "Musimy się solidarnie wk…ić"
Nie milkną echa po śmierci młodej kobiety, która zmarła w szpitalu na skutek powikłań związanych z ciążą. Mówi się o rzekomej bierności lekarzy wynikającej z przepisów antyaborcyjnych. Jedną z osób, które zabrały głos, publikując mocny wpis na ten temat w mediach społecznościowych, jest Magda Mołek. Wirtualna Polska zapytała znaną dziennikarkę i influencerkę, dlaczego się na to zdecydowała.
Przemek Gulda, Wirtualna Polska: Wypowiedziałaś się ostatnio w mediach społecznościowych bardzo mocno w sprawie śmierci ciężarnej kobiety w Pszczynie. Dlaczego?
Magda Mołek: Wydaje mi się, że to nie wymaga wielkiego uzasadnienia. Trzeba o tym mówić. Zrobiłam to, bo jestem kobietą, bo mieszkam w Polsce, bo to mogła być każda z nas. To nie jest dla mnie, niestety, żaden nowy temat. Zajmuję się nim już od dawna, a szczególnie mocno od roku, czyli od momentu, kiedy wydany został skandaliczny wyrok pseudotrybunału, czy byłego Trybunału Konstytucyjnego, likwidujący kolejne przesłanki wykonania w Polsce legalnej aborcji.
Tak, byłam jedną z kobiet, które wtedy zdzierały gardła i podeszwy na ulicach polskich miast, mówiąc głośno, że to, co się stało, to dramat. I bardzo, bardzo nie chciałam wtedy myśleć, że coś takiego jak tragedia w Pszczynie może się zdarzyć, a dziś bardzo, bardzo nie chciałabym musieć mówić, że to było przecież do przewidzenia.
Tragedia w Pszczynie. Ginekolog: To bardzo rzadka sytuacja, że kobieta umiera
Co cię najbardziej oburza w tej sprawie?
Nie żyje dziewczyna, młoda, zdrowa, która chciała po prostu uzyskać należną opiekę medyczną. Brak mi słów. Jestem wściekła, kiedy patrzę na to, jak politycy i lekarze przerzucają się odpowiedzialnością: politycy wydają przepisy, a lekarze mówią, że mają nimi związane ręce. A na końcu jesteśmy my - zwykłe kobiety, które muszą cierpieć, a nawet - niestety - umierać z tego powodu. Jestem wściekła na to, że kobiecy dom meblują nam mężczyźni, którzy nie mają pojęcia, jak wyglądają nasze problemy. Nie chcą mieć pojęcia, bo tak jest im wygodniej.
Bardzo nie chciałabym mieć dziś dwudziestu lat i być zmuszoną do podejmowania trudnych decyzji, które podejmować trzeba, bo tak sobie wymyślili politycy. Patrzę na sprawę z Pszczyny przez pryzmat kobiety, która stała się ofiarą politycznych gier, ale patrzę też na nią oczami jej matki. Bo to przecież też ważny aspekt tej sprawy - to kobieta, której zmarło dziecko. To musi być straszne. Kiedy czytam dziś wiadomości, które ta dziewczyna wysyłała ze szpitala do matki, jestem porażona.
Co można dziś zrobić w tej sprawie?
Odkąd jestem osobą, która świadomie obserwuje i analizuje to, co dzieje się w polityce, jak mantrę powtarzam zdanie: jeśli ty nie zajmiesz się polityką, polityka zajmie się tobą. Tragedia z Pszczyny to najlepszy, bardzo bolesny przykład tego, co może się zdarzyć, kiedy polityka zajmie się zwykłymi ludźmi. Nic mnie tak nie drażni, jak te powtarzane ze wszystkich strony zdania: "nic nie można zrobić", "nie mamy na nic wpływu", "politycy i tak zrobią co chcą". Moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie. Mamy wpływ i musimy z niego korzystać.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Czyli co robić?
Jeśli same solidarnie się nie wk...imy - zawsze ważę słowa, a w tej sytuacji trudno mi znaleźć inne - i nie załatwimy tej sprawy tak jak np. Irlandki, dalej będziemy umierać. Dalej będzie się od nas wymagać heroizmu, a do tego nikt nie powinien mieć prawa. Nie chcę i nie mogę nikomu mówić, co ma robić. Ale mogę powiedzieć, co robię sama.
Co robisz?
Zamierzam głośno o tym mówić, bo mam takie możliwości i narzędzia. Zamierzam edukować, bo to jest bardzo potrzebne. Wiedza jest jedynym ratunkiem. Będziemy się cofać w rozwoju, kiedy zostawimy nasze życie w rękach ludzi, którzy nie wierzą w naukę, a wręcz świadomie kwestionują jej osiągnięcia.
Po wyroku sprzed roku nakręciłam cztery rozmowy z osobami zajmującymi się sprawami dotyczącymi aborcji, np. z Polką pracującą w klinice aborcyjnej w Wiedniu, do której przyjeżdżają majętne rodziny ze ściany wschodniej. Bo aborcji może potrzebować każdy, bez względu na wyznanie, majątek i poglądy. To są niewygodne sprawy, ale nie przestanę o tym mówić. Wiedza, informacja - to bardzo silna broń w walce o nasze prawa. A potem - urna wyborcza.