Magdalena Boczarska pogodziła się z decyzją matki. "Na jej miejscu nie dokonałabym pewnych wyborów"
W najnowszym numerze "Vivy" Boczarska udzieliła wywiadu, jakiego jeszcze nie było. Hasło z okładki nie kłamie, bowiem aktorka dopiero teraz opowiedziała o swoim dojrzewaniu bez rodziców, ich rozwodzie czy wyjeździe matki za granicę.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
- Zostałam sama pod opieką rodziny. Dzisiaj żyjemy w innej rzeczywistości, bardziej chucha się na dzieci, wtedy życie było dużo cięższe – wyznała Boczarska, której rodzice rozwiedli się, gdy miała 16 lat.
- Wiem, że mama nie miała wyboru. Dojrzałam i już tego nie oceniam. Po prostu potrzebowałam czasu, żeby wszystko zrozumieć. Znamienne jest to, że dużo osób pytało mnie, czy mam żal do mamy. Nikt mi nie zadał pytania, czy mam żal do taty – dodała aktorka.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
O swojej mamie mówi, że jest "zawsze szalenie ciepła, otwarta, tolerancyjna". Boczarska uważa, że to właśnie po niej odziedziczyła empatię i kiedy spodziewała się dziecka, mogła liczyć na jej wsparcie.
- Tuż przed moim porodem mama powiedziała mi, co poczuła, kiedy ona zobaczyła mnie po raz pierwszy. Uśmiechnęła się i dodała, że będę miała tak samo. No i miała rację. Nigdy nie zapomnę tego momentu, kiedy moje i Henryka spojrzenia się spotkały. Magia totalna – wyznała Magdalena Boczarska, która została mamą w grudniu zeszłego roku.
- Moja mama zawsze powtarzała: Tyle jesteś wart w życiu, ile możesz dać drugiemu człowiekowi. Ja ją bardzo cenię, bo będąc samotną matką, z pensją pielęgniarki, musiała podejmować niełatwe decyzje, robiła różne dodatkowe rzeczy, żebym mogła się kształcić, mieć takie same szanse jak inne dzieci, uczyć się języków, jeździć konno, wyjeżdżać na kolonie.
Mimo szacunku dla jej wyborów i postawy, Boczarska uważa się za zupełnie inną osobę. - Teraz, kiedy sama jestem dorosła, wydaje mi się, że na jej miejscu nie dokonałabym pewnych wyborów – powiedziała enigmatycznie aktorka.
Dorastając bez rodziców Boczarska bardzo zżyła się z dziadkami, rodzicami mamy. - Babcia była mistrzynią anegdot i bardzo wiele z jej bon motów znalazło się w ustach Wisłockiej – ujawniła gwiazda "Sztuki kochania".
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Swojego ojca postrzegała jako "szalenie kreatywnego lekkoducha z duszą artystyczną". - Zawsze miałam do taty ogromną słabość. Mamy podobną emocjonalność. Po nim jestem bardzo ambitna, bardzo niecierpliwa, bardzo szybko chcę mieć efekt tu i teraz – mówiła Boczarska, dodając, że to właśnie ojcu zawdzięcza zamiłowanie do sztuki. - Mój tato jest muzykiem, przez nasz dom przewijało się mnóstwo artystów, zawsze wiedziałam, że moim przeznaczeniem jest scena.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.