Magdalena Piekorz: Gdy przyznała się do choroby, zwolnili ją z pracy
Magdalena Piekorz po latach walki o zdrowie znów stanęła na nogi. A jeszcze nie tak dawno wątpiła, czy kiedykolwiek będzie to możliwe. Wszystko przez błędne diagnozy.
Po latach przerwy znów ciężko pracuje. Magdalena Piekorz reżyseruje spektakl, "Czyż nie dobija się koni" w Teatrze Mickiewicza w Częstochowie. U twórczyni "Senności" jakiś czas temu zdiagnozowano boreliozę. Choć nie było to łatwe. Choroba jest trudna do wykrycia, więc początkowo stawiano błędne diagnozy, a nawet upatrywano się problemów natury psychiatrycznej. Gdy wreszcie rozpoznano problem, była już w bardzo złym stanie.
- Nie spodziewałam się, że to będzie początek jeszcze większego koszmaru. Leczenie zaawansowanej boreliozy jest potwornie bolesne. Najpierw przez ponad 8 miesięcy zażywałam antybiotyki. Dziś wiem, że tylko mnie truły- powiedziała w wywiadzie dla "Plejady".
Artystka postanowiła więc skorzystać z metod alternatywnych, które nie są finansowane przez NFZ. Magda zapożyczyła się u rodziny i znajomych. W końcu, aby wyjaśnić wątpliwości na temat swojego zdrowia, udzieliła wywiadu, po którym zwolniono ją z pracy na uczelni.
- Nie chciałam, żeby ktoś pomyślał że żeruję na tym, że jestem chora. Natomiast w pewnym momencie skończyły mi się wszystkie pieniądze i nie miałam wyjścia - wyjaśniła.
Magda była akurat przed habilitacją, a nagłe zwonienie sprawiło, że nie mogła jej skończyć. Wsparcie otrzymała od bliskich przyjaciół i osób ze świata filmu. Anna Dymna, znana z niesieniem pomocy potrzebującym zorganizowała koncert dla koleżanki. Michał Żebrowski, z którym pracowała na planie "Pręg" podarował na licytację swoją "Złota Kaczkę", a Stanisław Janicki oddał swoje słynne okulary, w których prowadził program "W starym kinie".
- Te ciepłe gesty dały mi mnóstwo siły. Zaczynam nowy rozdział w życiu - wyznała w wywiadzie.