Magdalena Waligórska i Arkadiusz Nader grali parę. Prywatnie nie mogli ze sobą wytrzymać
Grali w serialu zakochanych, tymczasem prywatnie nie mogło im być do siebie dalej. W pewnym momencie ich spór miał się nawet przenieść na drogę sądową. Zaskoczeni?
Magdalena Waligórska i Arkadiusz Nader grali parę. Prywatnie nie mogli ze sobą wytrzymać
Konflikt, który wybuchł między Arkadiuszem Naderem a Magdaleną Waligórską, dwoma aktorami znanymi z serialu "Ranczo", nie wydaje się mieć końca. Nader oskarża swoją koleżankę z planu o agresję fizyczną, podczas gdy ona kontratakuje, twierdząc, że była ofiarą molestowania seksualnego. Zdaniem osób z ich otoczenia, para żywi do siebie głęboką niechęć od kilku lat. Źródło konfliktu ma sięgać nieodpowiedniego żartu, który Nader wraz z kolegami zafundował Waligórskiej.
Głośna bójka
Incydent, który w 2015 roku przelał czarę goryczy, miał miejsce w Teatrze Nowym w Zabrzu. Doszło tam do ostrej wymiany zdań, która przerodziła się w bijatykę. W obronie swojej partnerki stanął Mateusz Lisiecki, który zaatakował Nadera, uderzając go pięścią w twarz. Na miejsce zdarzenia przybyła policja, ale żadna ze stron nie zdecydowała się na złożenie oficjalnej skargi. Dopiero dzień później Nader zgłosił zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Przerzucali się oskarżeniami
Nader był przekonany, że agresywna postawa Waligórskiej wynika z wydarzeń sprzed lat, kiedy to aktorka oskarżyła go o molestowanie seksualne. Nader nie chciał rozmawiać na temat tych wydarzeń. Dziennikarzom z "Twojego Imperium" udało się jednak dotrzeć do jednego z jego kolegów, który przypomniał początek konfliktu.
Przyjaźni nie było
- Przed premierą sztuki "Smak Mamrota" w Sali Kongresowej w Warszawie, kiedy Magda była na scenie, nasz technik wyświetlił na monitorze fragment filmu dla dorosłych. To trwało zaledwie kilka sekund i widownia niczego nie zobaczyła. Tylko Magda. Była bardzo poruszona. Po spektaklu zeszła ze sceny, uderzyła technika i skierowała swoją złość na mnie, Arka Nadera i jeszcze jednego kolegę. Mimo naszych przeprosin, jej gniew nie ustępował, a wręcz nasilił się, co skutkowało oskarżeniem jednego z nas o molestowanie seksualne. Myślałem, że czas zagoił te rany. Ale, jak widać, nie. Gdy dowiedziałem się o awanturze w Zabrzu, od razu wiedziałem, że jej przyczyna tkwi w tej sytuacji sprzed lat - wyznał.
Sprawa miała zostać rozwiązanie w sądzie. Ostatecznie jednak ją umorzono. Widzowie i wierni fani "Rancza" byli jednak mocno zaskoczeni, że sympatia, którą widzieli na ekranie nie miała nic wspólnego z rzeczywistością.