Magdalena Zawadzka chodzi o kulach, cudem uniknęła wózka!
None
Magdalena Zawadzka
Magdalena Zawadzka musi chodzić o kulach! Co się stało?!
Chociaż sama bagatelizuje swój stan, wszystko mogło skończyć się naprawdę źle. Zawadzka bardzo cierpi, stara się jednak tego nie okazywać, aktorka po prostu nie myśli o bólu. Żyje w miarę normalnie i nie odmawia sobie drobnych przyjemności.
Według Super Expressu sprawa mogła mieć jednak o wiele bardziej dramatyczny finał. Jak doszło do tego, że wybitna aktorka nie może poruszać się o własnych siłach?
Magdalena Zawadzka
Jakiś czas temu Zawadzka doznała urazu biodra. Wydawało jej się, że to nic poważnego, dlatego długo zwlekała z pójściem do lekarza. I to był błąd. Później potrzebna była już pomoc chirurga.
Magdalena Zawadzka
Zgodnie z informacjami tabloidu pani Magdzie groziło nawet kalectwo. Na szczęście nie jest najgorzej. Zamiast na wózku inwalidzkim, aktorka porusza się o kulach. Zresztą sama zapewnia, że powoli stara się rezygnować także z nich. Chce jak najszybciej zacząć poruszać się o swoich siłach.
Magdalena Zawadzka
Zapytany przez gazetę specjalista załamał ręce, kiedy dowiedział się, że pani Magda tak długo zwlekała z wizytą w szpitalu.
Jest już dobrze. Nie ma o czym mówić – komentuje Zawadzka w Super Expressie.
Słowa aktorki uspokajają nas tylko trochę. Mamy nadzieję, że będzie teraz na siebie uważała.
Magdalena Zawadzka
Zawadzka zapewnia, że jest bardzo wytrzymała na ból. Nie chce się nad sobą użalać i mimo ostrzeżeń chirurga, pozwala sobie na długie spacery.
To takie przejściowe urazy. Czasem człowiek musi sobie pomóc kulami. Ale bardzo dziękuję za życzenia zdrowia - mówi aktorka.
Magdalena Zawadzka
Super Express podpatrzył ją ostatnio podczas spaceru po Warszawie. Zawadzka odwiedziła kosmetyczkę i fryzjera, nie mogła sobie odmówić także przyjemności wstąpienia do najmodniejszych butików. Aktorka cały czas przemieszczała się o kulach, jednak dystans, który miała do pokonania, to w jej obecnej sytuacji stanowczo za wiele.
Magdalena Zawadzka
Widać, że Zawadzka ma w sobie mnóstwo energii i nie w głowie jej leżenie w domu. Traktujemy to jako dobry znak, że powoli wraca już do formy.
Nie ukrywamy, że ogromnie nas to cieszy.