Maja Bohosiewicz szczerze o karmieniu piersią. Nie jest tak słodko jak twierdzi Anna Lewandowska?
Aktorka słynie z tego, że nie przedstawia macierzyństwa w samych różowych barwach. Z okazji Tygodnia Karmienia Piersią zamieściła na Instagramie post, w którym opisała trudności związane z tą czynnością. Wygląda to nieco inaczej niż z perspektywy Anny Lewandowskiej.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Kilka dni temu Lewandowska zaskoczyła swoich fanów, wstawiając intymne zdjęcie, na którym pokazała, jak karmi piersią małą Klarę. Obserwatorzy Anny byli zachwyceni, a ona sama rozpływała się nad tą czynnością.
- Czuję, że w ten sposób daję mojemu dziecku wiele zdrowia i dodatkowe poczucie bezpieczeństwa ... Ach, i te czułe oczy wpatrzone we mnie pełne miłości i wdzięczności - napisała pod fotografią.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Maja ma nieco inne spojrzenie. Pod koniec lipca została po raz drugi mamą. Co napisała z okazji Tygodnia Karmienia Piersią?
- Nie będzie słodzenia w piernik, nie będzie motylków i jojjjkowania ależ słodko i wspaniale. Będzie prawda. Moja oczywiście, więc wcale nie musi być Twoja. Karmienie piersią kojarzyło mi się z obrazkiem uśmiechniętej pani, która cyckuje swojego malucha patrzącego jej głęboko w oczy. Kiedy mówią o karmieniu wszyscy jak w jakieś zmowie zaczynają przypinać temu wydarzeniu kokardki i sypać kwiatki. Wiecie czego nie widziałam nigdzie? Nie widziałam zdjęcia jak babka zgina się w pół i zezuje bo myśli, że zaraz odpadnie jej sutek. Nie widziałam nigdzie opisów, że po porodzie przykładamy dziecko do piersi i "uwaga spoiler" pewnie wam się to nie uda. Macie za płaskie/grube/wypukłe/czarne/szalone sutki, dziecko nie sśie, dziecko za płytko łapie, nie macie jeszcze pokarmu, macie za dużo pokarmu, macie nawał, macie zastój, macie... eee??? Jakaś wiedza tajemna, spisek kobiet. Leżysz na łóżku i myślisz: walnięta jestem! *Mieliśmy sobie z latoroślą posyłać słodkie mrugańska pełne miłości, a cyc miał być cudowna przygodą. Czemu więc mam ochotę płakać i wyciągnąć z buzi malca ten tatar ludzki zwany niegdyś sutkiem. Jest to na początku koszmar, bywa, że jest załamka. Pełno pytań i baaaardzo dużo odpowiedzi. *Ale to co mnie najbardziej rozczuliło i przekonało, że warto, to pytanie mądrej położnej: czy Pani chce karmić? Ale jak to, pytam.Poczułam, że nie ma w tym oceny, nie ma musu. Czy chce karmić? Oczekiwałam fajerwerków i komitetu, który oficjalnie w momencie porodu uznał moje piersi zdobytym kantonem z nową konstytucją, który już do mnie nie należy. Proszę Państw, dziś o 8:00 rano cycki tej oto kobiety ogłosiły upadłość, przestały być niepodległe. Położna mówi: najważniejsze jak ja się na to zapatruje, jak się pani z tym czuje. Bo to pani i pani wola. Szok. Serio? Moge nie? - tak może Pani. Woooooow. To ja jednak będę i spróbuje. Ale was wszystkie informuje, że na pytanie: karmisz? Mówcie: "a co mam głodzić? " To wasza sprawa, wasze ciało i dzięki tygodniowi karmienia dałam sobie tego kopa aby przetrwać najgorsze, podobno za tą górą jest przepiękny widok i warto. Dam znać - wyznała.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Która perspektywa jest wam bliższa?
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.