Maja Frykowska broni księdza, który palił książki. "Nie zdajemy sobie sprawy z zagrożenia"
Nawrócona Frytka usprawiedliwia księdza, który w Gdańsku palił książki z serii "Harry Potter". Celebrytka twierdzi, że ona sama wyeliminowała z życia wszystkie "atrybuty szatana".
Maja Frykowska zyskała popularność dzięki udziałowi w reality-show "Big Brother". Stała się bohaterką wielkiego skandalu, gdy przed kamerami uprawiała seks w jacuzzi. Po kilku latach działalności w show-biznesie stwierdziła, że chce radykalnie odciąć się od imprezowego wizerunku. Nie ograniczyła się jedynie do zatrudnienia firmy PR-owej, tylko wstąpiła do Chrześcijańskiego Kościoła Reformacyjnego. Od tego czasu w niemal każdym wywiadzie opowiada o swoim nawróceniu i wierze. Ostatnio została poproszona o skomentowanie zachowania księdza, który w Gdańsku palił książki J.K. Rowling, twierdząc, że lektury promują magię i okultyzm. Maja Frykowska nie była krytyczna wobec duchownego.
- Sądzę, że ksiądz, który był inicjatorem zdarzenia, nie chciał uzyskać takiego efektu. Nie jestem zwolenniczką palenia książek. Uważam jednak, że świat skupił się nie na tym przekazie, o którym chciał poinformować ksiądz. Ludzie nie rozumieją realnego zagrożenia, jakim są czary i magia - wyznała w rozmowie z "Plejadą".
Frytka przyznała, że sama wyeliminowała z życia wszystkie przedmioty, które mogą wiązać się z okultyzmem.
- Kiedy się nawróciłam, pozbyłam się wszystkich rzeczy związanych z czarami: kart, książek, figurek. Książki oddałam na makulaturę, a pozostałe rzeczy wyrzuciłam na śmietnik. W ten sposób podjęłam decyzję, że nie pozwolę złu czyli diabłu na działanie w moim życiu - dodała.