Małgorzata Kożuchowska to nie tylko Hanka Mostowiak. Rola w "M jak miłość" stała się jej przekleństwem
[GALERIA]
Jedna z najpiękniejszych i z pewnością najzdolniejszych polskich aktorek. Popularności, wdzięku i sympatii publiczności mogłaby pozazdrościć jej niejedna celebrytka. O kim mowa? Oczywiście o Małgorzacie Kożuchowskiej, która przez szerszą widownię kojarzona jest przede wszystkim z roli Hanki w telenoweli "M jak miłość".Pamiętacie jeszcze, jak wyglądały początki jej kariery?
Od dziecka chciała być aktorką
Małgorzata Kożuchowska przyszła na świat 27 kwietnia 1971 r. we Wrocławiu. Studiowała w warszawskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej, którą ukończyła w 1993 r. Rok później zadebiutowała na scenie teatralnej oraz związała się na 11 lat ze stołecznym Teatrem Dramatycznym. W 2005 r. została aktorką Teatru Narodowego w Warszawie.
Pasja stała się zawodem
Nigdy nie ukrywała, że od najmłodszych lat ciągnęło ją do grania. Już jako mała dziewczynka postanowiła sobie, że niezależnie od przeciwności losu zrealizuje swoje marzenie o aktorstwie.
- Dość szybko podjęłam tę decyzję, bo już w szóstej klasie szkoły podstawowej. Chociaż nie za bardzo wiedziałam, "czym to się je". Zdecydowałam i byłam konsekwentna. I już jako aktorka tak wybieram, na ile to jest oczywiście w tym zawodzie możliwe, żeby jednak zawód był dla mnie cały czas pasją, nie nudził mnie i nie stał się dla mnie katorgą.- mówiła przed laty na łamach "Vivy!".
Widziała, czego chce
Kożuchowska przyznawała jednak, że choć marzyła jej się kariera aktorska, dość realistycznie oceniała swoje szanse w tym zawodzie.
- Nie myślałam, że będę jakąś wielką diwą, bo na półkach był ocet i stałam w kolejkach po banany raz w roku - dodała w tym samym wywiadzie.
Co ciekawe, gdy pewnego razu odwiedzała rodzinę w Niemczech Zachodnich i zaproponowano jej, by została tam na stałe i spróbowała wkręcić się do przemysłu filmowego, odmówiła.
- Byłam tak wychowana i tak mi się wydawało, że trzeba iść "drogą". To znaczy, że muszę najpierw zdać maturę, mieć wykształcenie, a potem muszę dostać się na studia i te studia skończyć. Nie byłam gotowa na taką woltę - mówiła.
Szaleństwo po "Kilerze"
I tak po ukończeniu pierwszego roku studiów dostała swoją życiową szansę. Zaproszono ją na przesłuchanie do filmu "Kiler" w reżyserii Juliusza Machulskiego i zaproponowano rolę dziennikarki Ewy Szańskiej.
- To była niezwykła przygoda i jestem niezmiernie wdzięczna losowi, że coś takiego mi się przytrafiło. Ja, jako młoda aktorka, miałam wielkie oczekiwania i wielkie nadzieje. Naprawdę czułam się tak, jakbym Pana Boga złapała za nogi. Ale tremę i lęk miałam ogromny - przyznała w Radiu Złote Przeboje.
Nie siedziała bezczynnie
Do roli powróciła w sequelu filmu "Kiler-ów 2-óch" w 1999 r. Oprócz tego pojawiła się też u Machulskiego w serialu "Matki, żony i kochanki", jako Kosa w "Rodziców nie ma w domu", Jagoda w telenoweli "Złotopolscy" oraz Betty w czeskim filmie "Pasaż".
Kożuchowska nie siedziała bezczynnie, oczekując na propozycje filmowych ról, stale grywała w teatrze, podpatrując starszych kolegów i szlifując swój talent. Irytowała się, gdy filmowcy, pamiętający jej występ w "Kilerze", oferowali jej kolejne podobne role. Obawiała się zaszufladkowania. Paradoksalnie wtedy też pojawiła się propozycja zagrania w serialu "M jak miłość".
Nie miała dla siebie żadnej taryfy ulgowej
- Nie byłam anonimową aktorką, ale też nie przebierałam w scenariuszach. Odmawiałam ról dziennikarek, nie chciałam już grać kolejnych Ew Szańskich, więc miałam do wyboru albo czekać dalej, uzbroić się w cierpliwość, albo przyjąć rolę w serialu, która wyglądała ciekawie. (…) Poza tym spokój, poczucie bezpieczeństwa dawał mi teatr. Przez cały ten czas bardzo pilnowałam tego teatru, tego, żeby sobie nie odpuścić, żeby telewizyjna popularność nie zaszumiała mi w głowie, żeby nagle nie zostać miałką aktoreczką jednego serialu - wyznała w "Gali".
Zgodziła się na "M jak miłość"
W 2000 r. rozpoczęła trwającą ponad dekadę przygodę z "M jak miłość", w której wcieliła się w postać Hanki Mostowiak. Jako sympatyczna żona Marka rozkochała w sobie widzów, czego dowodem były dwie Telekamery - nagrody telewidzów dla Najpopularniejszej Aktorki, wręczone gwieździe kolejno w latach 2004 i 2005 oraz Złota Kaczka z 2004 r.
I choć rola w telenoweli TVP2 przyniosła jej sławę, zabrała kolejne role. Owszem, Kożuchowska pojawiała się w innych produkcjach, ale jedynie epizodycznie. Dla widzów i tak była Hanką Mostowiak. Nic więc dziwnego, że po kilkunastu latach pracy na planie "M jak miłość" aktorka powiedziała "dość".
Postawiła wszystko na jedną kartę
Kożuchowska, ku rozpaczy fanów, postanowiła odejść z "M jak miłość".
- To nie była fanaberia, tylko przemyślana decyzja, do której dojrzewałam dłuższy czas. Najpierw analizowałam, myślałam. A potem na odwrót. Ryzyko jest ceną bycia wiernym sobie. 11 lat to kawał mojego życia. Dużo zyskałam, ale na pewno sporo mi też umknęło - tłumaczyła w "Gali".
Co ciekawe, po odejściu z serialu aktorka przeszła fizyczną metamorfozę i nie narzekała na brak propozycji. Nawet jeśli coś jej faktycznie umknęło, dostała szansę, by to nadrobić. Aktorka praktycznie nie znikała z małych ekranów ("Prawo Agaty", "rodzinka.pl", "Druga szansa") i angażowała się w ambitne sztuki teatralne.
CV pęka w szwach
Na swoim koncie ma kilkadziesiąt ról filmowych i serialowych. Do najsyłnniejszych tytułów w jej aktorskim dorobku należy zaliczyć oprócz wymienionych wcześniej produkcji m.in. "Dlaczego nie!", "Zróbmy sobie wnuka", "Listy do M. 2" i "Kryminalni".
Kożuchowska jest również aktorką dubbingową. Podkładała głos m.in. w takich filmach jak "Potwory i spółka", "Szeregowiec Dolot", "Madagaskar", "Alicja w krainie czarów" oraz "Mały książę". Warto jednak podkreślić, że dla szerszej publiczności na zawsze została Hanką Mostowiak z "M jak miłość".
Szczęśliwa matka i żona
Prywatnie związana z dziennikarzem Bartłomiejem Wróblewskim, choć ich miłość rodziła się w smutnych okolicznościach. Oboje lecieli do Rzymu na uroczystości związane ze śmiercią Jana Pawła II. Kożuchowska czuła tak wielką potrzebę, by tam być, że poprosiła reżysera o zwolnienie z prób w teatrze. Natomiast Wróblewski cudem zdołał kupić bilet na samolot.
Gdy się spotkali, najpierw nie rozpoznał w niej słynnej aktorki, później zakochał się po uszy. Jak się okazało, razem z sześć lat młodszym ukochanym do dziś tworzą szczęśliwy związek, są 10 lat po ślubie i wychowują synka, Jana Franciszka.