Trwa ładowanie...

Małgorzata Rozenek-Majdan: "PiS nie szanuje swoich wyborców, kpi z nich"

- Oskarżam PiS o to, że odwraca się plecami od trzech milionów chorujących obywateli, ignoruje ich – mówi w najnowszym wywiadzie Małgorzata Rozenek-Majdan. Te ostre słowa to jej komentarz do tego, jak obecni rządzący traktują temat in vitro.

Małgorzata Rozenek-Majdan: "PiS nie szanuje swoich wyborców, kpi z nich"Źródło: East News
dlvu6xt
dlvu6xt

Małgorzata Rozenek-Majdan postanowiła głośno i wyraźnie pokazać, co uważa o ignorowaniu Polaków, którzy mają problem z niepłodnością. Gwiazda TVN niejednokrotnie wypowiadała się na temat in vitro, podkreślając, że jej dwóch synów urodziło się właśnie dzięki tej metodzie. Ostatnio też wyznała, że straciła dwie ciąże. Rozenek odważnie zabiera głos w sprawie i trzeba przyznać, że nie przebiera w słowach.

W rozmowie z "Newsweekiem" Rozenek opowiedziała o tym, co czuła, gdy dowiedziała się, że kolejne próby zajścia w ciążę skończyły się niepowodzeniem.

- Dramat, bo tyle miesięcy na to czekałam i nawet nie doszło do transferu. Jestem silna, ale w takich momentach siadałam i płakałam. Mam szczęście, bo mój mąż jest ciepłą osobą, mogę się na jego ramieniu wypłakać, nie dramatyzuje, nie obciąża mnie winą - powiedziała.

Zobacz: Małgorzata Rozenek-Majdan na temat kościoła i in vitro

Rozenek w wywiadzie komentuje szczególnie ostro działanie polityków związanych z prawicą.

dlvu6xt

- Poseł Klawiter proponuje, żeby całą stymulację hormonalną sprowadzić do pobierania jednej komórki, dzięki czemu nie będzie trzeba przechowywać zarodków. Chce też karać lekarzy, którzy wykonują te zabiegi. Rozumie pani? Karać lekarzy, którzy potrafią dokonać cudu. Na świecie jest 8 mln ludzi urodzonych z in vitro. Nie byłoby ich, gdyby na świecie rządziło PiS. Jak to usłyszałam, to mi się ulało – wspomina.

- Denerwuje mnie, że o moim losie decydują ludzie, którzy często okres rozrodczy mają już za sobą i nigdy nie musieli walczyć z problemem niepłodności. A teraz zamiast ułatwiać obywatelom dostęp do in vitro, utrudniają go – zaznacza Rozenek.

Sprawa in vitro wciąż budzi kontrowersje - największe, jeśli chodzi o komentarze polityków na ten temat. W listopadzie 2018 roku w Sejmie pojawił się ultraprawicowy projekt Ordo Iuris, który całkiem blokował możliwość korzystania z in vitro. Projekt odrzucono, bo - jak przyznawali politycy - nie chcieli kolejnej wojny w społeczeństwie.

Rozenek w wywiadzie wylicza, że w 2013 roku rząd PO-PSL wprowadził program, dzięki któremu urodziło się 22 tys. dzieci. Co stało się potem?

dlvu6xt

- W 2016 roku PiS, które chodzi na pasku hierarchów Kościoła katolickiego, niefrasobliwie przerwało ten program i wprowadziło własny Narodowy Program Prokreacyjny, w którym jedyną technologią wspomagania rozrody jest totalnie nieskuteczna naprotechnologia. Wydano na nią 70 mln zł, urodziło się – uwaga – 70 dzieci! Czyli milion złotych na jedno dziecko. PiS nie szanuje swoich wyborców, kpi z nich. Uczyniło z in vitro temat ideologiczny, bo wie, że w ten sposób polaryzuje społeczeństwo. I to mimo że blisko 80 proc. Polaków popiera tę metodę. Pytam więc: kiedy PiS zacznie szanować ludzi chorych na niepłodność? - mówi gwiazda TVN.

I podkreśla: - W tej chwili można przeprowadzić in vitro w taki sposób, że nawet najzagorzalszy katolik jest w stanie to zrobić w zgodzie z własnym sumieniem. Jest to niezdrowe, lekarze tego nie rekomendują, bo pobiera się wtedy jedną komórkę i liczy na szczęście, że się zapłodni. Nie robi się kriokonserwacji. Problem polega na tym, że na początku hierarchowie krytykowali mrożenie, a jak się okazało, że można go uniknąć, to wymyślili kolejną przeszkodę – nie podoba im się zabawa w Boga.

Rozenek przyznała także, że pracuje nad fundacją, dzięki której będzie mogła wspierać kobiety w wykonywaniu kluczowych badań. - Im głośniej o in vitro, tym lepiej - komentuje.

dlvu6xt
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dlvu6xt