Małgorzata Rozenek-Majdan podsumowała kłótnię wyborczą z fanami. "I po co te nerwy?"
Celebrytka otwarcie przyznała, na kogo oddała głos w trakcie I tury wyborów prezydenckich. Jej odpowiedź oczywiście nie spodobała się wszystkim fanom. Rozenek-Majdan ze spokojem reagowała na ich komentarze.
Małgorzata Rozenek-Majdan pomimo, że niedawno po raz trzeci została mamą, nie zwalnia tempa. Zaledwie 2 tygodnie po porodzie wróciła do pracy na planie programu "Projekt Lady". W przerwie między zdjęciami a zajmowaniem się małym Heniem wybrała się z mężem na wybory.
Podobnie jak wiele gwiazd małżeństwo Majdanów sfotografowało się przy lokalu wyborczym. Opis pod zdjęciem "Trzasnęliśmy to!" sugerował, że oddali głos na Rafała Trzaskowskiego.
Zobacz: Radosław Majdan zdradza, do kogo podobny jest mały Henio
Wpis na Instagramie wzbudził gorące reakcje obserwatorów. Niektórym nie spodobało się, że Małgorzata Rozenek-Majdan opowiedziała się po konkretnej, politycznej stronie. Padły mocne komentarze, na które gwiazda starała się odpowiadać ze spokojem.
W jednym z komentarzy przedstawiła swoją wizję przyszłej Polski. "Chcę Polski szacunku do różnorodności. Chcę Polski, w której pomaga się finansowo niepłodnym parom stać się rodzicami (przypominam, że sami na to odłożyli w składkach zdrowotnych). Chce Polski, w której czołowy polityk partii rządzącej nie będzie mówił "że Polska bez LGBT jest najpiękniejsza. Wreszcie chcę Polski, która się nie zadłuża tak, że przyszłe pokolenia będą spłacać nasze długi i na koniec chcę Polski wolnych sądów i współpracy z Unią Europejską" - napisała Małgorzata Rozenek-Majdan.
Otwarte głoszenie swoich poglądów politycznych wcale nie jest tak oczywiste w przypadku celebrytki. Przypomnijmy, że jej ojciec Stanisław Kostrzewski od lat jest doradcą ekonomicznym Prawa i Sprawiedliwości. Jednak jak zapewnia Małgorzata Rozenek-Majdan, w jej rodzinnym domu nie ma ideologicznych sporów.
Choć gwiazda próbowała udzielać merytorycznych odpowiedzi na ataki fanów, w absurdalnych przypadkach pozostawała jej tylko ironia. Na pytanie obserwatorki "za ile się sprzedaliście?", odpisała z humorem "na pewno nie za długopis".
Na koniec burzliwej dyskusji na Instagramie Małgorzata Rozenek-Majdan posłużyła się słowami średniego syna. "I po co te nerwy?" - podsumowała. Trudno nie przyznać jej racji.