Małgorzata Rozenek po zamachu w Nicei: "Mieliśmy pojechać na pokaz sztucznych ogni"
Małgorzata Rozenek wciąż nie może uwierzyć w tę tragedię. Gwiazda TVN spędza właśnie wakacje nad Lazurowym Wybrzeżem wraz z narzeczonym, Radosławem Majdanem oraz synami z małżeństwa z Jackiem Rozenkiem. Okazuje się, że gospodyni programu "Projekt Lady" planowała z dziećmi wziąć udział w obchodach Dnia Bastylii, podczas których doszło do zamachu terrostycznego, w którym zginęło 80 osób.
Gdy obudziłam się rano, zaskoczyła mnie wiadomość o zamachu. Dalej nie mogę w nią uwierzyć. Mieliśmy pojechać na pokaz sztucznych ogni, bo dzieci chciały. Na szczęście coś zatrzymało nas w domu. Łączymy się w bólu ze wszystkimi rodzinami ofiar i świadków wczorajszego zamachu w trakcie świętowania Dnia Bastylii. Niceo, jesteśmy z Wami! Francjo, łączymy się w bólu! To naprawdę straszne, że w taki dzień jak wczoraj, szaleniec postanowił raz na zawsze zmienić życie setek ludzi w gehennę, w ból. W śmierć - napisała telewizyjna gwiazda na Instagramie.
84 osoby zginęły i kolejnych kilkadziesiąt zostało rannych w zamachu w Nicei na południu Francji. Liczba ofiar wciąż jednak rośnie. Podczas obchodów Dnia Bastylii, po pokazie sztucznych ogni, ciężarówka wjechała w tłum ludzi. Później doszło do strzelaniny. Kierowca ciężarówki nie żyje, miał zginąć w akcji policji. Próbuje się ustalić, czy mężczyzna działał sam, czy też miał wspólników, którym udało się uciec. Władze wezwały mieszkańców do pozostania w domach. *CZYTAJ WIĘCEJ: *