"Mało co wkurza mnie tak, jak WOŚP". Mocny wpis partnerki Kamila Durczoka
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to od lat temat, który dzieli społeczeństwo. Mocnym wpisem zabrała głos Julia Oleś, która ostatnio zasłynęła jako nowa dziewczyna Kamila Durczoka. Blogerka wbiła szpilę i fundacji, i rządzącym.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Po raz pierwszy postanowiła wesprzeć WOŚP jako dziesięciolatka. Zamiast na przekąskę, zdecydowała 2 zł poświęcić na cel charytatywny. - Wróciłam do domu z czerwonym serduszkiem, ale nie spotkałam się z zachwytem. "Tylko nie przyklejaj go na kurtkę" – usłyszałam. W mojej rodzinie zdania na temat Orkiestry były, delikatnie mówiąc, podzielone – napisała na swoim blogu Oleś.
Jak wspomniała, kolejne lata upłynęły jej na wysłuchiwaniu dyskusji, w którym podzieleni jej bliżsi i dalsi znajomi przerzucali się argumentami broniącymi Owsiaka i wskazującymi, że ktoś w końcu "musi się za niego wziąć". Ostatecznie nigdy już nie wrzuciła pieniędzy do puszki. Wolała wesprzeć Caritas, niż "naćpać jakiegoś hipisa na Woodstocku".
Jednak około rok temu dopiero zdała sobie sprawę, jaki aspekt związany z WOŚP działa jej na nerwy najbardziej. Zaczęło się od zwykłego przeziębienia, którego nabawił się jej syn. By pomóc mu je zwalczyć, postanowiła ugotować mu rosół. Pech chciał, że dziecko przez przypadek strąciło garnek, a na jego nogi wylała się gorąca zupa. Skarpetki zeszły razem ze skórą. Lekarze dali 10 dni na podjęcie decyzji, czy będzie potrzebował przeszczepu skóry. I wtedy, jak wspomina blogerka, coś w niej pękło. Dziś pisze, że nie mogła patrzeć na wszechobecne serduszka WOŚP – te na sprzęcie ufundowanym przez fundację i te przyklejone w przypadkowych miejscach. Dlaczego?
Największy zarzut do Jurka Owsiaka i WOŚP ma o to, że… nie powinni być nam potrzebni. Zdaniem Oleś to nie do Owsiaka i nie milionów Polaków od 26 lat powinno należeć zbieranie funduszy na sprzęt medyczny. - *Wkurza mnie to, że żyję w kraju, w którym na sprzęt do ratowania życia dzieci musi zrzucać się cały naród, bo ludzie, którzy powinni o to zadbać, są zbyt zajęci wojną swoich plemion i fotografowaniem się w źle skrojonych garniturach i garsonkach na tle logotypów swoich partii. To nie tak powinno działać *– punktuje blogerka.
Trudno jej w tym miejscu nie przyznać racji. Trudno nie przytaknąć też, gdy mówi o tym, że WOŚP, właśnie w tym szczególnym czasie finału, zamiast nas łączyć, dzieli. Zamiast działać we wspólnej sprawie, często wolimy wytykać poglądy i licytować, kto ma rację.
- Wkurza mnie to, że moi sąsiedzi, krewni, znajomi i nieznajomi zamiast zaangażować się w tę zbiórkę lub ją przemilczeć, pozwalają, żeby udział w niej przypisywał ich do któregoś z tych plemion. Topór podziału każdego roku na nowo rozrąbuje nas na dwa wrogie obozy. Możesz być lewakiem lub prawdziwym patriotą. Bohaterem-filantropem lub kanalią bez serca. A wszystko to za 2 złote. Albo mniej. Albo więcej. Nieważne. Ważne, że zajęcie stanowiska wobec fundacji, która zbiera pieniądze na sprzęt medyczny jest równoznaczne z określeniem swojego stosunku do Lecha Wałęsy, Smoleńska, reformy sądownictwa, związków partnerskich, majonezu kieleckiego, ryżu w pomidorowej i zdolności aktorskich Stevena Seagala. No żesz cholera jasna – podsumowuje na blogu fabjulus.pl.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.