Mało kto pamięta, jak zaczęła się jej kariera. Po latach wspomina pracę w polskim Sejmie
Dziennikarka wspomina wydarzenia sprzed lat
- Wolę karmić ludzi, niż zajmować się polityką – mówi Ewa Wachowicz w najnowszym wywiadzie. Wspomina, jak dokładnie 25 lat temu została rzeczniczką prasową w rządzie Waldemara Pawlaka. A my przy okazji wspominamy, jak zmieniła się przez lata.
Miss w rządzie
Zanim Ewa Wachowicz zaczęła gotować widzom i oceniać młodych kucharzy, przeszła długą drogę. To prawdopodobnie jedna z najciekawszych historii kariery wśród polskich gwiazd.
Początki klasycznie: trudne
W młodości daleko jej było do świata show-biznesu, a tym bardziej do polityki. Jej rodzice prowadzili gospodarstwo rolne i od dzieciństwa wiedziała, że żeby coś mieć, to trzeba na to ciężko zapracować. Dostała się na studia na Wydziale Technologii Żywności na Akademii Rolniczej w Krakowie. Wyjazd łączył się z kosztami. Wachowicz dorabiała do stypendium, pracując jako opiekunka dla dzieci i jako pomoc w klubach.
Pierwsze wybory
Na studiach zaczęła startować w pierwszych konkursach piękności. W 1992 r. zdobyła tytuł Miss Polonia. W wyborach na najpiękniejszą kobietę świata wybrano ją III wicemiss. Rok później została Miss Świata Studentek. – Stałam się studenckim VIP-em – mówiła w wywiadzie dla "Gazety Krakowskiej". - To był szok, ale pozytywny. Ludzie podchodzili do mnie z ogromną sympatią. Tak jest zresztą do dzisiaj: wsiadam do taksówki i słyszę: żona mi nie uwierzy, że wiozłem naszą miss. Po 20 latach, kiedy zrobiłam tyle rzeczy, napisałam kilka książek, nadal jestem "naszą miss" – opowiadała.
"Niesamowita szkoła życia"
Rok po tym, jak została Miss Polonia, a niedługo później III wicemiss w konkursie Miss Świata, objęła funkcję sekretarza prasowego premiera Waldemara Pawlaka. - Dopiero stawiałam pierwsze kroki w telewizji, radiu i krakowskiej prasie. Ale porwałam się na to i nie żałuję. To była dla mnie niesamowita szkoła życia. Początek lat dziewięćdziesiątych, to był w Polsce cudowny czas – rozwijała się demokracja, tworzył wolny rynek, zaczynał kształtować się proces legislacyjny. Miałam szansę tego dotknąć z bliska. Bezcenne doświadczenie – wspomina Wachowicz w rozmowie z Plejadą.
Młody premier, niedoświadczona rzeczniczka
To była wyjątkowo nietypowa sytuacja. Premier, który nie miał wielkiego doświadczenia i młoda dziewczyna na ważnym stanowisku. - W Polsce patrzono na mnie z przymrużeniem oka. Musiałam sobie zapracować na dobrą opinię. Zajęło mi to kilka dobrych miesięcy. Natomiast na świecie ta sytuacja była bardzo pozytywnie komentowana. Do dzisiaj mam wycinki prasowe, które dostawałam od ambasadorów z różnych krajów. Zagraniczne media pisały, że idzie nowe w Polsce – młoda demokracja, młody premier i młoda, fajna dziewczyna od kontaktów z mediami – opowiada dziś prezenterka.
90-60-90
Polacy może i traktowali Wachowicz z przymrużeniem oka, ale i potrafili sobie z niej żartować. W stolicy krążył mało wybredny dowcip: jaki jest numer do rzecznika rządu? 90 - 60 - 90. Dziennikarze wyłapywali każdą wpadkę pani sekretarz, łącznie z tą najsłynniejszą. Zapytana o to, dlaczego przyjęła tę posadę, odpowiedziała: "premierowi się nie odmawia". Za te słowa otrzymała "Srebrne Usta" w plebiscycie radiowej "Trójki". Lapsus językowy błyskawicznie stał się słynnym powiedzonkiem.
Woli karmić ludzi
Dostała od życia szansę, aby zobaczyć, jak tworzy się polska demokracja. Zobaczyć, dotknąć i uczestniczyć w tym. Polityka jest bardzo trudna. Wtedy była jeszcze inna, bo wciąż wiele partii bardzo głęboko siedziało w komunie. Przy premierze sporo podróżowała, miała szansę poznać Vaclava Havla, Billa Clintona czy Jacques'a Chiraca. Było ciekawie, ale do polityki nie wróciłaby już. - Wolę karmić ludzi, niż zajmować się polityką – przyznaje po latach.