Trwa ładowanie...

Martin Stevens nie żyje. Jego hit leci na każdym weselu

"Love Is In The Air" zaczęła królować na światowych parkietach w 1978 r. i tak pozostaje do dziś. Nigdy wcześniej ani później Martin Stevens nie wylansował tak chwytliwego przeboju. Śpiewał ten utwór do końca, nawet wtedy, kiedy już z wielkim trudem oddychał samodzielnie.

Martin Stevens jest znany z piosenki "Love Is In The Air"Martin Stevens jest znany z piosenki "Love Is In The Air"Źródło: Twitter
d3t5ar9
d3t5ar9

Martin Stevens, a właściwie Roger Prud'homme, był Kanadyjczykiem urodzonym w Quebecu. Śpiewał głównie po francusku. "Love Is In The Air" była jedynym anglojęzycznym utworem na jego debiutanckim albumie. Co ciekawe był to cover piosenki Johna Paula Younga.

"Love Is In The Air" biła na głowę popularnością całą dotychczasową i późniejszą twórczość artysty. Miał do tego zdrowy dystans. Nie przeszkadzało mu szufladkowanie w rodzaju: "wykonawca jednego przeboju".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"The Voice Senior": Piotr Cugowski śpiewa w hołdzie zmarłemu uczestnikowi

- Miał inne piękne piosenki, ale publiczność nigdy się ich nie domagała. Chcieli tylko usłyszeć "Love Is in the Air". A on to zaakceptował - opowiadała pasierbica Sophie Dupuis Boudreau w rozmowie z magazynem "UKSnackAttack".

d3t5ar9

W ostatnich latach Stevens chorował i jego występy na żywo ograniczały się tylko do największego szlagieru.

- Pod koniec życia musiał wspomagać się tlenem. Pojawiał się na imprezach w masce ze swoją butlą. Zdejmował ten sprzęt, by zaśpiewać "Love Is in the Air", a potem z powrotem zakładał i wychodził. Ta piosenka była całym jego życiem i nigdy go nie znudziła - wspominała Boudreau.

Jak podał "UKSnackAttack", przyczyną śmierci Martina Stevensa była przewlekła choroba płuc. Artysta miał 69 lat.

d3t5ar9

"Dziękuję za 25 lat miłości i wsparcia. Za to niezwykłe przedstawienie, w którym uczestniczyłam i wszystkie projekty, które zrealizowaliśmy wspólnie" - napisała w mediach społecznościowych Sophie Dupuis Boudreau.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" żegnamy Harrison Forda, znęcając się nad nowym "Indianą Jonesem" i płaczemy po Henrym Cavillu, ostatni raz masakrując "Wiedźmina" z jego udziałem. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3t5ar9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3t5ar9

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj