Martyna Wojciechowska była gnębiona przez nauczycieli. Wspomina szkolną traumę
Nie umiała się dopasować
Podróżniczka ma 44 lata, co oznacza, że do szkoły podstawowej poszła 37 lat temu, na początku lat 80. Zerówkę zaczęła rok wcześniej. Szybko okazało się, że oderwana od błogiej wolności wczesnego dzieciństwa nie radzi sobie w sztywnych, szkolnych ramach. Nie umiała i nie chciała się dopasować.
- Pamiętam, że cały pierwszy dzień w zerówce przepłakałam. Odebrano mi mój cudowny świat biegania po krzakach w poszukiwaniu robaków w ogrodzie oraz regulacji gaźników i wymiany klocków hamulcowych w warsztacie samochodowym mojego taty… I to był dramat. Bo nagle miałam być wtłoczona do sali lekcyjnej i do ławki. Przyszło mi to z dużym trudem - mówiła w wywiadzie dla Onetu.
Kiedy stało się jasne, że Wojciechowska nie będzie przykładem dziewczynki, która dla wzorowego zachowania na świadectwie zrobi wszystko, pojawiły się kary.
- Za moich czasów szkolne warunki były dalekie od ideałów. Przeżyłam jeszcze bicie po rękach linijką, szarpanie za ucho do krwi i publiczne upokarzanie w ramach kary. Wtedy nikt nie mówił o prawach ucznia.
Wojciechowska nie uległa, znalazła swój sposób na przeżycie podstawówki.