Trwa ładowanie...

Martyna Wojciechowska: W Polsce żyje wiele dzielnych i inspirujących kobiet

Z Martyną Wojciechowską rozmawiamy o wadze wolności, tolerancji i o tym, gdzie na wyprawę zabierze swoją córkę. Czy powstanie program "Kobieta na krańcu Polski"?

Martyna Wojciechowska: W Polsce żyje wiele dzielnych i inspirujących kobietŹródło: Materiały prasowe, fot: Marek Arcimowicz
d4lr2c2
d4lr2c2

- Już jesienią kolejny sezon "Kobiety na krańcu świata", w jakie miejsca zabierzesz nas tym razem?

- Postanowiłam sięgnąć jeszcze głębiej i jeszcze dalej. Co roku to powtarzam, że widzów czeka najlepszy sezon "Kobiety na krańcu świata”, ale ten dziewiąty naprawdę będzie najlepszy! Przede wszystkim dotarłam do miejsc, które od zawsze były na mapie moich marzeń. Do ludzi, których chciałam poznać, do zjawisk, które chciałam opisać. Oczywiście nie obyło się bez przygód. W Pakistanie zostaliśmy zatrzymani przez wywiad wojskowy, ale to tylko dowód na to, że zajmujemy się ważnymi, niewygodnymi tematami. Właśnie te trzeba pokazywać, nagłaśniać. Byłam w tym roku w Malezji, Mongolii, Japonii, Pakistanie, Boliwii, ale wciąż się przekonuję, że to nie miejsca są naprawdę ważne, tylko ludzie i ich historie. Już na etapie montażu spróbowałam podejść do zebranego materiału jako widz, jak ktoś, kto ogląda to po raz pierwszy i muszę powiedzieć, że efekt jest niesamowity. To są tematy, które potrafią zmienić podejście do życia. Pokazują, że świat jest znacznie bardziej fascynujący i ciekawszy, niż można by się spodziewać. Cały dziewiąty sezon jest realizowany pod hasłem "wolność". Każdy z tematów mówi o wolności człowieka, o wolności od ograniczeń, zobowiązań, ale też o wolności, którą każdy z nas postrzega w różny sposób. Cieszę się, że ten temat, tak teraz ważny w Polsce, stał się też motywem przewodnim programu "Kobieta na krańcu świata".

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe, fot: Marek Arcimowicz

- Zastanawiam się w takim razie, gdzie jest ten kraniec świata? Czy Polska mogłaby nim być? Wiele tu dzielnych kobiet, które o swoją wolność walczą. Sportretowałabyś jedną z nich?

- Oczywiście, wciąż o tym myślę. Nawet sobie tak żartuję, że na razie jeżdżę na te krańce świata, dopóki mam jeszcze siłę i energię. Niejednokrotnie przemieszczam się cztery dni w jedną stronę samolotami, samochodami i łodziami, a to wymaga siły fizycznej i determinacji. Ale wierzę, że "Kobieta na krańcu świata” może powstać w dowolnym miejscu na świecie, bo tak naprawdę nie chodzi o miejsce. Miejsce to scenografia, chodzi o ludzi. I nie wykluczam, że pewnego dnia zrealizuję program "Kobieta na krańcu Polski" i będzie tak samo fascynujący, albo i bardziej. Bo w Polsce żyje wiele dzielnych i inspirujących kobiet.

- Często mówisz, że najważniejszą wartością jest dla ciebie wolność. Myślisz czasem o tym, że nie jest dana raz na zawsze?

- Tak, mam takie obawy. Dlatego biorę udział w wielu przedsięwzięciach, które mają na celu przypominanie tego, że wolność nie jest nam dana raz na zawsze. Wolność jest czymś, o co należy dbać, co należy pielęgnować. Solidaryzuje się z tymi, którzy jej na co dzień nie mają i z tymi, dla których wolność w naszym kraju jest ważna. Ja o wolności mówię i będę mówić, ale nie chodzi o wolność pod tytułem "każdy robi, co chce". Chodzi o wolność w podejmowaniu decyzji. To stan umysłu, głębokie przeświadczenie, że możemy wszystko.

d4lr2c2

- Świętowaliśmy niedawno rocznicę Powstania Warszawskiego. Myślisz, że kraj, który tak celebruje walkę o wolność, swoją historię, wyciąga z niej wnioski?

- Nie chcę oceniać jakości decyzji, czy wartościować ich na złe i dobre. Zawsze znajdą się ludzie, którzy mają inne opinie. Dla mnie bardzo ważne jest kultywowanie pamięci o historii, również o powstaniu warszawskim. Natomiast dla wielu młodych ludzi jest to tylko pewne wydarzenie społeczne, moda w social mediach na to, że "pamiętamy". Ale czy rzeczywiście pamiętamy? Czy rzeczywiście uświadamiamy sobie, co by znaczyło, gdybyśmy tę wolność stracili? Obawiam się, że nie. Myślę, że ludzie starsi, którzy o tę wolność rzeczywiście musieli walczyć, patrzą na to trochę ze smutkiem. Na to, co się w tej chwili dzieje, jakim jesteśmy podzielonym krajem. Dla mnie to też jest przykre doświadczenie, bo przecież program "Kobieta na krańcu świata" zrodził się z potrzeby mówienia o ludziach, o wartościach, o tym, co nas łączy na świecie. Niezależnie od tego, gdzie przychodzimy na świat i jaki mamy kolor skóry, czy wyznanie, to bardzo wiele nas łączy. Ja właśnie na tej tolerancji i otwartości chcę budować swój świat.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe, fot: Marek Arcimowicz

- Myślisz, że Polacy też chcą? Nakręciłaś kiedyś odcinek o ludziach na wyspach Samoa i byli oni dużo bardziej tolerancyjni niż my, kraj w centrum Europy. Z czego to wynika?

- Wszystko jest kwestią kultury i pewnej normy. To my sobie coś określamy jako normę, bo norma w skali świata przecież nie istnieje. Są kultury, gdzie mężczyzna ma cztery żony, ale są też kultury, gdzie kobieta może mieć pięciu mężów i są oni rodzonymi braćmi. Jeden z bohaterów mojego odcinka postanowił żyć z lalką, którą kocha. Dla niego to jest norma, tak jak dla wielu osób z jego otoczenia. O co się właściwie kłócimy i sprzeczamy, skoro tak naprawdę są to tylko rzeczy umownie ustalone, które jutro mogą być inne, jeżeli umówimy się inaczej?

- Swoją córkę wychowujesz na silną i niezależną kobietę.

- O tak!

d4lr2c2

- Jest jakieś szczególne miejsce, do którego chciałabyś ją zabrać gdy już będzie dorosła?

- Na razie jesteśmy na etapie eksplorowania świata w tych rejonach bardziej bezpiecznych, przyznaję. Ale właśnie wróciłyśmy z gór ze wspinaczki, 3300m, razem z córką 9-latką, to był ambitny plan. Wspinaczka to jest coś takiego, co w ogóle bardzo łączy. Bo to kwestia ogromnego zaufania i związania się tą wspólną liną. Budowania więzi i porozumienia między matką a córką. Więc na razie jesteśmy na tym etapie. Ale pierwszy duży plan, który chcę zrealizować, to pojechać z córką do Afryki i pokazać jej mój ukochany kontynent i miejsce na ziemi. Kulturowo jest bardzo odmienne, ale wiele mnie nauczyło. Pokory, cierpliwości, wyrozumiałości. Więc na pewno Afryka. Kiedyś w ogóle chciałbym wziąć ją w te wszystkie miejsca, które widziałam, by zobaczyła, jak różne są modele życia. Żeby nie oglądała tego tylko w moim programie, tylko żeby mogła tego doświadczyć.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe, fot: Marek Arcimowicz

- W Afryce miałaby okazję poznać Kabulę, twoją adoptowaną córkę.

- Taki jest plan. Chcę ją zabrać do Tanzanii, żeby poznała Kabulę i dzieciaki z ośrodka, które były bohaterami mojego filmu "Ludzie duchy". Marysia jest na to bardzo otwarta, wie o tym, że ma “adoptowane” rodzeństwo w różnych miejscach na świecie. Teraz też cudowna dziewczynka w Boliwii skradła moje serce i postanowiłam, że zaopiekuję się nią do dorosłości. Chciałabym, żeby Marysia poznała wszystkie te dzieciaki.

d4lr2c2

- Ostatni rok był dla ciebie wyjątkowo ciężki. Poważne problemy ze zdrowiem, śmierć ojca twojej córki. Wielu ludzi zmaga się z depresją, chandrą , nie radzą sobie z problemami. Natomiast ty dzisiaj się uśmiechasz, zaraz kolejny sezon programu, a dodatkowo jesteś szefową kanału Travel Channel. Skąd ta siła, zawsze ją miałaś?

- Chciałabym to wiedzieć. Gdybym umiała odpowiedzieć na to pytanie, to bym tę wiedzę pewnie opatentowała i rozdawała ludziom, bo staram się dzielić tą energią i wiarą, że niemożliwe nie istnieje. Tak, za mną bardzo trudny okres, najtrudniejszy w moim życiu. Za każdym razem, gdy już się trochę wynurzałam się nad falę, przychodziła kolejna i mnie zalewała. Było wiele przeciwności losu. Problemy zdrowotne, utrata bliskich. Wiesz, chyba coś w tym jest, że bardzo dużo nauczyły mnie kobiety, które spotykam na tych różnych krańcach świata. Nauczyły mnie, żeby się nigdy nie poddawać, żeby myśleć, że szklanka jest jednak do połowy pełna. Kiedyś twierdziłam odwrotnie, ale zupełnie się zmieniłam. Te podróże, doświadczenia i traumatyczne losy moich bohaterek sprawiają, że mam odpowiedni dystans do tego, co się tu dzieje i do tego, co się dzieje w moim życiu. Ja po prostu wiem, że nie ma takiej trudności, z której człowiek się nie podniesie. Mam też ogromną motywację w postaci mojej córki, chcę, żeby wyrosła na dumną i silną kobietę. A uważam, że najlepsze wychowywanie to dawanie przykładu.

- Dziękuję za rozmowę.

d4lr2c2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4lr2c2