Maryla Rodowicz chce rozwieść się z klasą. "To przesądzone"
[GALERIA]
Gdy gruchnęła wiadomość o rozwodzie Maryli Rodowicz i Andrzeja Dużyńskiego, w mediach pojawiało się wiele wypowiedzi małżonków, w których nie szczędzili sobie uszczypliwości. Dziś wypowiadają się już rozważniej. - Już dwa lata temu musiałam się z tym pogodzić. To była sytuacja, na którą nie miałam wpływu - mówiła w wywiadzie z tygodnikiem "Świat i ludzie".
Zapytana o to, czy nie dopadają ją po rozstaniu myśli, że zmarnowała sobie 30 lat życia, odparła: - Nigdy tak nie myślałam. 30 lat to kawał życia. Porzuciłam żale do losu i sama czuję się dobrze. Obiecaliśmy sobie, że nie będziemy opowiadać o sobie.
W zamian opowiedziała o swoim życiu w pojedynkę i planach na najbliższą przyszłość.
Rozstanie z klasą
Choć widać, że małżonkowie dochodzą do porozumienia, to rozwód jest nieunikniony. Oboje jednak dbają o to, by przebiegł w przyjacielskiej atmosferze.
- To już przesądzone. Mam nadzieję, że zrobimy to szybko i z klasą, choćby przez wzgląd na naszego syna Jędrka, który nie najlepiej to wszystko znosi. Jest między młotem a kowadłem. Pracuje z ojcem. Chciałby, abyśmy rozstali się w zgodzie i bez publicznego prania brudów. Dam radę - wyznała wokalistka na łamach "Świat i ludzie".
Życie w pojedynkę
Dziś Rodowicz nie myśli już o kolejnych związkach i mężczyznach. Skupia się na nowym etapie życia. - Ostatnie sytuacje w moim życiu nie były przyjemne. W związku z tym to nie jest ulubiony temat - stwierdziła.
W życiu w pojedynkę znalazła sporo atutów. - Polubiłam samotność i jest mi z nią dobrze. W moim ukochanym domu mam teraz cztery koty, bo dwa podrzucił mi najmłodszy syn Jędrzej. Trzy to kocury i jedna kotka Kasia, która jest straszną psotnicą, ciągle domaga się uwagi. Kiedy siadam na kanapie, kot Kazimierz zajmuje moją prawą stronę, Kasia lewą. Czasem w domu hałasują też duchy, coś skrzypnie, coś stuknie. Naprawdę. Ten dom ma 100 lat, po wojnie został odebrany właścicielom, takie były czasy - powiedziała w rozmowie z tygodnikiem.
Nie narzeka na nudę
Wokalistka, choć ma za sobą trudny okres w życiu, nie zamierza zwalniać tempa, a tym bardziej wybierać się na emeryturę. Przeciwnie, ma jeszcze sporo energii i planów.
- O nie! Byłoby okropnie nudno siedzieć całymi dniami w domu i nic nie robić. Mam jeszcze tyle planów zawodowych. Chciałabym nagrać kolejną płytę. I doczekać dwóch filmów o mnie. Pierwszy, dokument, planuje wyreżyserować Alicja Albrecht i jak mówi, zajmie jej to około dwóch lat. Drugi ma być fabularny - podsumowała w wywiadzie.