Maryla Rodowicz i Andrzej Dużyński nie mogą dojść do porozumienia. Nowe fakty
GALERIA
Ostatnie dni były bardzo burzliwe w życiu Maryli Rodowicz i Andrzeja Dużyńskiego. Zaczęło się od tego, że przedsiębiorca bez wiedzy żony odholował samochód, którym porusza się na co dzień artystka. Wokalistka nie kryła swojego zdziwienia i oburzenia postawą męża.
Andrzej Dużyński skomentował całe zajście w rozmowie z Plejadą. Twierdził, że Maryla Rodowicz nie chciała oddać mu samochodu, chociaż umówili się na to podczas podziału majątku.
Rodowicz nie przychodziła do sądu
W odpowiedzi na zarzuty męża diwa wyznała, że zachowanie mężczyzny było "żenującym przedstawieniem", a ponadto ujawniła romans Andrzeja Dużyńskiego z o 40 lat młodszą partnerką.
W obecnej sytuacji raczej nie ma już mowy o pokojowym rozwodzie. Dużyński zarzucił żonie, że nie stawiała się na rozprawach rozwodowych.
- Moja żona nie przyszła 2 września na rozprawę rozwodową, nie przedstawiła żadnego zaświadczenia lekarskiego biegła lekarza sądowego, a poza tym zmieniła dwóch pełnomocników, których miała, a poza tym domaga się rozwodu z orzeczeniem o mojej winie. Ustalenia były inne, bo umówiliśmy się, że rozstajemy się w zgodzie. Moja żona robi olbrzymi, medialny cyrk... - powiedział Dużyński w rozmowie z serwisem plejada.pl.
Tłumaczenie gwiazdy
Maryla Rodowicz twierdzi jednak, że sąd otrzymał od niej zwolnienie lekarskie, a kolejna rozprawa wyznaczona została na marzec 2020 r.
- Nie stawiłam się na rozprawie, bo byłam chora. Rozprawa była w poniedziałek, a w sobotę grałam koncert nad morzem i załatwiła mnie klimatyzacja w garderobie. Miałam na to zaświadczenie od lekarza, przyniosła je moja prawniczka, ale on w to nie wierzył. Stwierdził, że wszystko sobie wymyśliłam, żebym mogła zyskać na czasie. Nowa rozprawa zaplanowana jest na początek marca.
Prawa producenckie
Poza tym gwiazda deklaruje, że mąż blokuje wydawanie jej płyt, do których ma prawa producenckie.Jak tłumaczył Andrzej Dużyński, to piosenkarka zwróciła się do niego z pismem, w którym zerwała z nim zawarte umowy.
- No, nie oszukałem, tylko jak ktoś mi wypowiada umowę, to nie mam podstaw prawnych, by kontynuować wydawanie... Tak to wygląda ze strony prawnej. Niestety, będę pewnie musiał pozwać moją żonę i nie wiem, kogo jeszcze, bo muszą przeanalizować to prawnicy. Nie można postępować w ten sposób, że najpierw wypowiada mi umowę, na podstawie której jestem zmuszony do wypowiedzenia umowy (bo wtedy sprzedawałbym bezpodstawnie jej płyty, nie mając już praw wykonawczych), a później się pisze, że ja podstępnie ją pozbawiam praw. To jest perfidne działanie!