Maryla Rodowicz wyciąga rękę do Urszuli Sipińskiej. Przed laty były największymi rywalkami
Były jednymi z najseksowniejszych piosenkarek PRL. Śliczne blondynki przez lata ze sobą konkurowały. Regularnie zarzucały sobie plagiaty i kopiowanie stylu. Dziś Maryla Rodowicz żałuje, że wciąż jest skłócona z Urszulą Sipińską. Jest gotowa wyciągnąć do niej rękę.
Najbarwniejsze artystki lat 70. często były mylone ze sobą. Podobne fryzury, ciuchy kupowane w tym samym butiku w Berlinie Zachodnim i ta sama energia sceniczna. Nigdy nie odpowiadało to Maryli Rodowicz i Urszuli Sipińskiej. Eskalacja złości nastąpiła w Opolu w 1977 r. To właśnie tam doszło prawie do bójki.
- Jak Urszula skończyła śpiewać, zdjęła swój biały kapelusz, zamachnęła się nim na mnie, a ja wzięłam swój i zaczęłyśmy się okładać tymi kapeluszami jak na szpady. W tym momencie pękł jej rękaw w białej marynarce - powiedziała Rodowicz w "Świecie i Ludziach"
Po latach "królowa" polskiej piosenki ma żal do siebie, że nigdy nie pogodziła się ze swoją rywalką. Jednak chciałaby naprawić swój błąd.
- A miło byłoby spotkać się, bo myślę o niej z sympatią. Chciałabym z nią znów wystąpić, najlepiej nagrać coś nowego. Choć cover też mógłby być. Tyle, że do tanga trzeba dwojga - dodaje wokalistka.
Nawet jeśli się pogodzą, raczej wątpliwe, by wystąpiły ze sobą na scenie. Urszula Sipińska od lat jest architektem wnętrz i nie zamierza wracać do koncertowania. Z drugiej strony Maryli się nie odmawia.