Matt Damon trafi przed sąd?!
Zdobywca Oscara, Matt Damon filmem Promised Land o gazie łupkowym podniósł ciśnienie koncernom wydobywczym tak bardzo, że prawdopodobnie trafi przed sąd. The Guardian podaje, że do złożenia pozwu przygotowuje się organizacja Energy in Depth. Ponadto media spekulują, że to właśnie lobby "pro-łupkowe" zepchnęło twórców filmu - Damona i Gusa van Santa (m.in. Obywatel Milk, Słoń, Buntownik z wyboru) z tegorocznej oscarowej bieżni.
Jak zauważa Mariusz Janik na łamach Dziennika Gazety Prawnej - Matt Damon wybrnie, bo jak pokazują wcześniejsze przykłady - tytani korporacyjni ostatecznie zawsze wywieszają białą flagę.
Promised Land to nie pierwszy obraz z antykorporacyjnym czy antykapitalistycznym przesłaniem, jaki powstał w fabryce snów: wystarczy wspomnieć choćby obie części Wall Street Olivera Stone’a, Erin Brockovich, Informatora, Wiernego ogrodnika.
Jak twierdzi Ewa Sufin-Jacquemart z partii Zielonych, film van Santa to ważny głos, szczególnie w Polsce, bo debata o gazie łupkowym jest w naszym kraju jednostronna.
Nie spodziewałam się, że ktoś będzie miał odwagę wprowadzić w Polsce do kin ten film - mówi. Jest to fabularnie uproszczona opowieść, ale pokazuje pewne aspekty związane z wydobyciem gazu z łupków, które są systematycznie zamiatane pod dywan w naszych mediach.
Promised Land to opowieść o tym, co dzieje się, kiedy świat zwykłych ludzi zderza się ze światem wielkich pieniędzy i potężną władzą, którą mają międzynarodowe korporacje. Kiedy Steve (Damon) przybywa do niewielkiego miasteczka, aby pozyskać nowe tereny pod eksploatację gazu łupkowego, nie przypuszcza, że spotkają go tu wydarzenia, przez które będzie musiał zrobić rachunek swego życia i zastanowić się, o co naprawdę chce walczyć.
Film został uhonorowany Wyróżnieniem Specjalnym na ostatnim festiwalu filmowym w Berlinie.
(fot. mat. prasowe)
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski