Meghan Markle to "narcystyczna socjopatka". Byli współpracownicy oskarżają
Na początku października w brytyjskich księgarniach pojawi się książka Valentine Lowa "Courtiers: The Hidden Power Behind The Crown", która opisuje "rządy" księcia Harry'ego i Meghan Markle na dworze królewskim. To dobrze udokumentowany akt oskarżenia, szczególnie wobec byłej księżnej. Jawi się ona jako perfidna despotka i oszustka.
Autor książki, powołując się na byłych współpracowników pary książęcej, czyli tzw. Klub Ocalałych twierdzi, że Meghan Markle od początku chciała tylko wylansować się na rodzinie królewskiej, a potem szybko od niej uciec. Już po kilku dyskretnych spotkaniach z Harrym zaczęła nalegać, aby książę pochwalił się nią publicznie. Kiedy się opierał, uciekła się do szantażu: "Jeśli nie wydasz oświadczenia, że jesteś ze mną, zerwę z tobą". Zakochany Harry miotał się, ale w końcu uległ.
Jedną z członkiń "Klubu Ocalałych" jest osobista niegdyś sekretarz pary, Samantha Cohen. W jej opinii zakochany do szaleństwa Harry był pod pantoflem Meghan, a ona potrafiła to wykorzystać, zwłaszcza w wojnie z urzędnikami pałacowymi, którą sama wywołała. Lubiła rzucać tekstami: "Nie jest moim obowiązkiem rozpieszczać ludzi", "Nie jesteś niezastąpiona". Potrafiła nękać podwładnych dziesiątkami telefonów, nawet co pięć minut, bez względu na porę, a w tzw. międzyczasie wysyłać ponaglające e-maile. Kiedy urzędnicy prosili o interwencję Harry'ego, spotykali się z wybuchem wściekłości. Wszelkie żądania Meghan były święte.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Meghan Markle w Wielkiej Brytanii. Jej słowa nie spodobały się opinii publicznej
"Byli jak rozwydrzona para nastolatków, którym nic nie pasuje i która oczekuje, żeby spełniać ich każdą zachciankę" - twierdzi Samantha Cohen.
Valentine Low pisze, że takie zachowanie Sussexów było częścią wyrachowanej strategii. Właściwie od samego początku planowali "megxit" i potrzebowali tylko wiarygodnego pretekstu. "Błędem było myślenie, że Meghan chce być szczęśliwa w rodzinie królewskiej. Chciała zostać odrzuconą. Robiła wszystko, żeby nie dać się polubić. Zostaliśmy po mistrzowsku rozegrani" - wspomina jeden z "ocalałych".
W opowieściach byłych współpracowników, Meghan wychodzi na "narcystyczną psychopatkę", która manipulowała także opinią publiczną. Z jednej strony schlebiała jej, budując swój wizerunek kolejnej, po Dianie Spencer, "królowej ludzkich serc", zaś z drugiej głęboko gardziła zwykłymi ludźmi. Jej osobista sekretarz, Samantha Cohen wspomina podróż do Australii w 2018 r., w czasie której Markle nie chciała wyjść do rozentuzjazmowanego tłumu i uścisnąć dłoni zgromadzonych. Nalegała, żeby jak najszybciej jechać do hotelu, zamiast prażyć się na słońcu ze sztucznym uśmiechem, pośród setek obcych ludzi. "Nie mogę uwierzyć, że mi za to nie płacą" - miała przyznać w przypływie szczerości.
W czasie pełnienia swoich książęcych obowiązków Harry i Meghan dysponowali 25 urzędnikami. Po tym, jak większość z nich złożyła oficjalne doniesienie w królewskim HR, oskarżając parę o mobbing, Elżbieta II zamówiła niezależne dochodzenie w tej sprawie. Raport powstał, ale nie został upubliczniony. Jak twierdzi "The Sunday Times", książka "Courtiers: The Hidden Power Behind The Crown" jest, przynajmniej częściowym, aktem sprawiedliwości i zadośćuczynienia ofiarom Meghan i Harry'ego.