Blisko do gangsterki
W młodości Kozłowski nie należał do najgrzeczniejszych chłopców - wagarował, pił tanie wina i buntował się przeciwko wszystkim. Wyleciał z kilku szkół, a po ukończeniu Technikum Gospodarki Wodnej w Zgierzu wyjechał wraz z kumplami za granicę i tam uwikłał się w rozmaite szemrane interesy.
- Nie skończyłem w kryminale, ale do gangsterki miałem blisko - mówił w "Gazecie Lubuskiej”.
Sam nigdy nie podejrzewał, że mógłby zostać aktorem. Po maturze jednak wybrał się do łódzkiej filmówki z kolegą, który marzył o wielkiej karierze. I nagle Kozłowski uznał, że w sumie sam mógłby zostać studentem na tej uczelni.
– Siedziałem na korytarzu i przyglądałem się tej menażerii, która tam się poruszała. Doszedłem do wniosku, że to ciekawe miejsce, że może warto byłoby spróbować i być może będzie to moje miejsce w życiu – wspominał.