Miał zgwałcić ją w swoim domu. Rusza ponowne śledztwo
Prokurator domaga się ponownego otwarcia śledztwa ws. gwałtu, jakiego miał dopuścić się Gérard Depardieu. Jego ofiarą miała paść młodziutka aktorka.
Paryska prokuratura została poproszona o wznowienie śledztwa, o którym zrobiło się głośno w sierpniu 2018 r. Agencja AFP donosiła wówczas, że 22-letnia aktorka, której personalia zostały utajnione, oskarżyła Gérarda Depardieu o gwałt i napaść seksualną.
Do przestępstw miało dojść w paryskim domu gwiazdora. 22-latka, której rodzice byli znajomymi Depardieu, utrzymywała, że odwiedziła go "w celu omówienia projektu artystycznego". Aktor był bowiem wykładowcą w szkole, w której się uczyła.
Dopiero po 2 tygodniach młoda kobieta zdecydowała się powiadomić ograny ścigania. W rozmowie z francuskim kanałem BFM TV agent aktorki poinformował, że jego klientka jest "zdruzgotana" całą sprawą. Jeden z jej krewnym opisał ją jako "zniszczoną".
Meghan zmieniła wizerunek
Gérard Depardieu wszystkiemu zaprzeczył. W rozmowie z BFM TV jego prawnik stwierdził, że aktor jest "całkowicie oszołomiony skargą". Gwiazdor przyznał, że zna 22-latkę, ale "absolutnie zaprzecza jakiejkolwiek agresji, wszelkim gwałtom i przestępstwom".
Z kolei agent Depardieu zbagatelizował sprawę i zasugerował, że domniemana poszkodowana szuka rozgłosu.
W zeszłym roku śledztwo umorzono z braku dowodów. Ale 22-letnia kobieta właśnie skorzystała z możliwości, jakie daje jej francuskie prawo, które pozwala stronie poszkodowanej na domaganie się wznowienia postępowania.
Gérard Depard, który w grudniu skończy 72 lata, nie skomentował jeszcze sprawy.