Miała 4 mężów i tabun kochanków. Niezwykłe życie Glorii Vanderbilt
Na pierwszy rzut oka jej życie mogło jawić się jako pasmo sukcesów i nieustające przyjęcie, na które zaprasza się tylko sławnych i bogatych. Jednak biografia zmarłej w wieku 95 lat Glorii Vanderbilt usłane było też traumami, z których nigdy tak do końca się nie otrząsnęła.
Małe, bogate biedactwo
Zanim świat poznał ją jako ikonę mody, protocelebrytkę, filantropkę, a także aktorkę, żeby wymienić tylko kilka jej profesji, była "małym, bogatym biedactwem", jak określali ją Amerykanie.
ZOBACZ TEŻ: Sekret matki Hepburn. Aktorka chciała tajemnicę zabrać do grobu
Przyszła na świat 20 lutego 1924 r. w Nowym Jorku jako dziedziczka jednego z najbogatszych amerykańskich klanów przemysłowych. Powiecie – urodzona pod szczęśliwą gwiazdą. Tak, gdyby nie rodzina, z którą jak wiadomo, najlepiej wychodzi się na zdjęciu.
Kiedy miała zaledwie 18 miesięcy, jej ojciec, nałogowy hazardzista, kobieciarz i alkoholik, zmarł na marskość wątroby. Przedtem roztrwaniając większość odziedziczonej fortuny.
Wprawdzie Gloria miała swój fundusz powierniczy, jednak była zbyt młoda, aby nim zarządzać. Zrobiła to za nią matka, Gloria Morgan, która "zaopiekowała się" pieniędzmi. Krótko mówiąc: przepuściła 2 i pół mln dolarów na podróże, futra i bankiety.
A to był dopiero początek zmartwień dziewczynki.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Proces stulecia
Kiedy Vanderbilt miała zaledwie 10 lat znalazła się w centrum "procesu stulecia".
Jej ciotka, Gertrude Vanderbilt Whitney, widząc ekscesy matki, postanowiła przejąć prawa do opieki nad dziewczynką. Sprawę skrupulatnie relacjonowały wszystkie amerykańskie media, donosząc o kolejnych hakach wyciąganych przez pełnomocników stron sporu.
Prawnicy Whitney grzmieli o lesbijskich romansach matki. Z kolei adwokaci Glorii Morgan nie pozostawali dłużni, zwracając uwagę, że ciotka dziedziczki, słynna rzeźbiarka, uprawia "niemoralną sztukę". Chodziło oczywiście o pojawiające się w jej twórczości akty.
Po długim i burzliwym procesie dziewczynka trafiła ostatecznie pod skrzydła ciotki. Jednak Gloria nie była już tym samym dzieckiem. Jak sama przyznała, trauma z tamtego okresu położyła się cieniem na całym jej późniejszym życiu.
- Jeśli dorastasz bez matki i ojca, szukając ciągle czegoś, czego nigdy nie znajdziesz, starasz się odnaleźć to w miłości, ludziach i pięknie - pisała w swojej autobiografii.
Historia głośnego procesu kilkadziesiąt lat później posłużyła za kanwę obsypanego nagrodami miniserialu NBC " Little Gloria... Happy at Last".
Kiedy Vanderbilt osiągnęła pełnoletność, odebrała matce resztę pieniędzy z funduszu, który przez lata "nieco" stopniał. Wyposażona w świetne artystyczne wykształcenie, o które zadbała ciotka, i małą fortunę, przeniosła się do Hollywood. Które szturmem podbiła.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Złoty dotyk
Choć jako dziedziczka i osoba z koneksjami do końca życia mogła nic robić, Glorii Vanderbilt postanowiła sama zapracować na swoje nazwisko.
Patrząc na jej biografię łatwiej byłoby napisać, czego nie robiła. W ciągu swojego długiego i bogatego życia Vanderbilt parała się najróżniejszymi zajęciami. I za każdym razem odnosiła sukces.
Była modelką, pojawiającą się m.in. w "Harper's Bazaar", aktorką teatralną i telewizyjną, malarką, pisarką i projektantką, która zrewolucjonizowała modę.
W latach 70. Vanderbilt wypuściła sygnowane swoim nazwiskiem pierwsze dizajnerskie dżinsy dla kobiet. Sprzedano milion par. Potem przyszła kolej na perfumy i okulary oraz współpracą z L'Orealem.
Projektowała też pościel, a nawet sztućce. Oczywiście za każdym razem z sukcesami. Czegokolwiek się nie tknęła, zamieniała w złoto.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Samobójstwo syna
Fotoreporterzy i "pismaki" towarzyszyli jej przez całe życie, a ona sama dawała im ciągłą pożywkę. Przez kilkadziesiąt lat bulwarówki rozpisywały się o jej romansach i kolejnych małżeństwach.
A było o czym pisać. Jej partnerami były absolutne tuzy Hollywood: producent i filmowiec Howard Hughes, aktorzy Errol Flynn, Marlon Brando, Gene Kelly czy Frank Sinatra. Romansowała też z Roaldem Dahlem, klasykiem anglosaskiej literatury dla dzieci.
Vanderbilt cztery razy mówiła sakramentalne tak. Jej mężami byli m.in. Leopold Stokowskim, wybitny dyrygent polskiego pochodzenia, oraz zdobywca Oscara, reżyser Sidney Lumet ("Dwunastu gniewnych ludzi" czy "Serpico").
Doczekała się też czwórki dzieci. W tym syna Cartera Coopera, który w wieku 32 lat popełnił samobójstwo, wyskakując z 14. piętra na oczach matki. Zmagał się z depresją.
- Krzyczałam "Carter, wróć!". Przez chwilę myślałam, że zejdzie z parapetu. Ale on rzucił się w dół - mówiła później w wywiadzie telewizyjny.
Vanderbilt przyznała, że w tamtej dramatycznej chwili też rozważała samobójstwo.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Ikona
Jeszcze za swojego życia Gloria Vanderbilt była uważana za jedną z najważniejszych postaci amerykańskiej popkultury i sztuki.
To właśnie ona miała posłużyć Trumanowi Capote za wzór głównej bohaterki słynnego " Śniadania u Tiffany'ego".
W 1974 r. ukazała się płyta Paula McCartneya "Band on the Run", z której pochodzi kawałek "Mrs. Vandebilt", luźno oparty na życiowych perypetiach artystki.
- Była gotowa odejść. Cały czas otaczali ją bliscy i przyjaciele. Mówiliśmy sobie codziennie, że się kochamy. Mimo wieku, była nowoczesną kobietą. Każdy z jej znajomych to powtarzał - tymi słowami pożegnał się z nią jeden z jej synów, znany dziennikarz Anderson Cooper.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Gloria Vanderbilt zmarła 17 czerwca w Nowym Jorku. Chorowała na raka żołądka. Miała 95 lat.
Trwa ładowanie wpisu: instagram