Michael Jackson oskarżony o pedofilię. Sąd może rozpatrzyć przedawnione zarzuty
James Safechuck i Wade Robson podali się za ofiary molestowania przez Michaela Jacksona cztery lata po jego śmierci. Sąd pierwszej instancji odrzucił ich roszczenia, ale zmienione prawo pozwala im wznowić walkę z potomkami króla popu.
W poniedziałek okręgowy sąd apelacyjny w Kalifornii wydał nieprawomocne orzeczenie, które daje nową nadzieję Jamesowi Safechuckowi i Wade'owi Robsonowi. Obaj mężczyźni w 2013 r. złożyli pozew, domagając się odszkodowania od spadkobierców Michaela Jacksona (zmarł w 2009 r.). Król popu miał ich molestować na przełomie lat 80. i 90. Sąd pierwszej instancji odrzucił pozwy w 2017 r. na mocy przedawnienia.
Obejrzyj: Sekielski porównuje swój dokument o pedofilii do "Leaving Neverland"
Jak podaje "TMZ", wyrok sądu apelacyjnego może doprowadzić do ponownego rozpatrzenia sprawy Safechucka i Robsona. Bazuje on na nowym prawie stanu Kalifornia, które wydłużyło okres na składanie pozwów przez ofiary przestępstw seksualnych.
Przypomnijmy, że Wade Robson i James Safechuck to bohaterowie kontrowersyjnego dokumentu "Leaving Neverland". Opowiedzieli w nim ze szczegółami o przerażających praktykach seksualnych, których król popu miał się dopuszczać na przełomie lat 80. i 90. Robson już jako kilkulatek przyjaźnił się z Jacksonem i tańczył w jego teledyskach. Safechuck był niewiele starszy, gdy dorosły gwiazdor rzekomo zmuszał go do seksu.
Przypomnijmy, że pierwsze oskarżenia o pedofilię pod adresem Jacksona pojawiły się w 1993 r., ale ani wtedy, ani przy kolejnej rozprawie w 2005 r. nikt nie przedstawił wiarygodnych dowodów świadczących o winie artysty. Robson i Safechuck nie wystąpili wtedy przeciwko artyście, a Robson wręcz bronił go w sądzie. Dopiero w 2013 r., cztery lata po śmierci Jacksona, opowiedzieli o rzekomym molestowaniu i złożyli pozew.