Mija pięć lat od śmierci Violetty Villas. Jej życie to gotowy scenariusz filmowy
Skazana na sukces
To jedna z najpopularniejszych polskich gwiazd estrady, o której do dziś krążą rozmaite plotki. Violetta Villas stała się legendą, dzięki swojemu muzycznemu talentowi i wyjątkowej osobowości.
Koncertowała w wielu europejskich państwach, a także w Stanach Zjednoczonych, co rozbudzało wyobraźnię dziennikarzy. W związku z tym, że była atrakcyjną kobietą przypisywano jej romanse z różnymi mężczyznami, mniej lub bardziej znanymi. Gwiazda jednak wręcz narzekała na brak romantycznych uniesień.
Choć zyskała upragnioną popularność, jej życie osobiste nie należało do udanych. Piosenkarka zmarła 5 grudnia 2011 roku w obecności jedynie swojej opiekunki, która po dziś dzień walczy z synem diwy o prawo do pozostawionej po niej posiadłości. Jak wyglądała droga na szczyt niezapomnianej estradowej gwiazdy?
Muzyczne początki
Chciała się rozwijać
Postanowiła skupić się na kształceniu głosu i robieniu kariery wokalnej. W tym celu wyjechała do Warszawy. Była niezwykle utalentowana i zdeterminowana. Nie mogło jej się nie udać. Małym Krzysztofem zajęli się dziadkowie, a w stolicy narodziła się Violetta Villas.
W kolejnych latach jej sukcesy zawodowe sprawiły, że była na ustach całej Polski i nie tylko. Jej burzliwe życie prywatne dalekie było od tego, co w latach 60. uważano za standardowe. Mówi się, że romansowała z muzykologiem, a także synem kompozytora. Łączono ją nawet z Frankiem Sinatrą, który podobno szczerze uwielbiał piękną Violettę.
Szansa na szczęście
Kolejną miłość gwiazda poznała w latach 80. Uległa zakochanemu w niej Amerykaninowi polskiego pochodzenia. Tym razem plotka o romansie nawiązanym podczas trasy koncertowej okazała się prawdą.
Kiedy poznała mężczyznę, który wydawał się szaleńczo w niej zakochany, postanowiła dla niego przenieść swoje życie do Stanów Zjednoczonych. On obdarowywał ją kwiatami, a ona porzuciła dla niego to, co zbudowała w kraju, zrywając przy okazji kontrakty koncertowe.
Ceremonia z przytupem
Niedługo potem zdecydowała się na drugi ślub. Tym razem z hucznym weselem, które miało kosztować nawet 300 tysięcy dolarów, a 49-letnia panna młoda przebierała się na nim 20 razy! Niestety, wystawne przyjęcie nie zagwarantowało powodzenia w miłości.
Po ślubie para wybrała się w podróż do Honolulu. Już wtedy zaczęły się kłótnie. Kolejne miesiące okazały się koszmarne. Villas czuła się wiecznie sprawdzana, kontrolowana. Ted był bardzo zazdrosny.
Niezgodność charakterów
Mąż stawiał ukochanej wymagania, którym nie mogła albo nie chciała sprostać. Pragnął, aby w jego restauracjach rozmawiała z gośćmi, zabawiała ich. Miała być wabikiem, gdy interesy szły źle. Ted również nie był zadowolony z małżeństwa, ponieważ Villas od partnera wolała zwierzęta. To im okazywała czułość.
Niedługo później doszło do rozwodu, a wokalistka wróciła do koncertowania. Robiła to jednak coraz rzadziej. Miała problemy ze zdrowiem. Ostatecznie przeniosła się na wieś, odcięła od ludzi, by spędzać czas z psami i kotami, którymi uwielbiała się opiekować.
Smutna rzeczywistość
Pod koniec życia Violetta Villas zerwała kontakty również ze swoim synem i zamieszkała wraz z opiekunką, zapisując jej w testamencie posiadłość w Lewinie Kłodzkim. 5 grudnia 2011 roku gwiazdę znalezioną martwą w jej domu. Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie wyjaśnienia okoliczności śmierci diwy, gdyż warunki w jakich przebywała, wskazywały na zaniedbania medyczne.
Rok później Prokuratura Rejonowa w Kłodzku postawiła opiekunce piosenkarki, Elżbiecie B. zarzuty psychicznego znęcania się nad wokalistką i nieudzielenia jej pomocy, co mogło znacząco przyczynić się do śmierci gwiazdy.
Duża niewiadoma
Po wielu rozprawach sądowych uznano, że spadkobiercą diwy jest jej syn Krzysztof i to jemu przyznano posiadłość. Mężczyzna planuje wyremontować rodzinny dom i urządzić w nim muzeum poświęcone pamięci swojej matki.
Niestety w urzeczywistnieniu tych planów cały czas przeszkadza mu Elżbieta B. Kobieta niedawno włamała się do willi zmarłej gwiazdy i zarzeka się, że opuści ją dopiero wtedy, kiedy otrzyma 50 tysięcy złotych odszkodowania za rzekomo poniesione nakłady finansowe na remont spornej posiadłości. Jaki będzie finał tej sprawy niestety nadal nie wiadomo.