Mischa Barton w szpitalu. Aktorka zażyła niebezpieczny narkotyk - "Czułam, że coś jest nie tak"
Mischa Barton nie daje o sobie zapomnieć. Znana z serialu „Życie na fali” aktorka trafiła w zeszły piątek do szpitala psychiatrycznego po jednej z hucznych imprez. Gwiazda została zabrana na obserwację ze względu na swoje dziwne zachowanie. Lekarze stwierdzili, że Barton podano tabletkę gwałtu!
Ostatni weekend z pewnością nie był dla Mischy Barton udany. Piątkowa impreza, na której zjawiła się aktorka, skończyła się dla niej wizytą w szpitalu psychiatrycznym. 31-letnia gwiazda krzyczała, że nadchodzi koniec świata, a także obwieściła, że jej matka jest czarownicą.
Oburzeni sąsiedzi wezwali pogotowie, które przetransportowało Barton do szpitala. Na miejscu okazało się, że dziwne zachowanie celebrytki było spowodowane spożyciem… tabletki gwałtu. Aktorka potwierdziła to zresztą w wydanym oświadczeniu:
_Wieczorem wyszłam z grupą przyjaciół, żeby świętować moje urodziny. Kiedy piłam drinki, uświadomiłam sobie, że coś jest nie tak. Zostałam poinformowana, że podano mi tabletkę gwałtu. Teraz czuję się dobrze. _
Mischa Barton zaznaczyła, że jej historia powinna być przestrogą dla wszystkich kobiet:
Bądźcie czujne wobec swojego otoczenia.
Mischa Barton już w przeszłości miała problemy z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Kilka lat temu próbowała nawet popełnić samobójstwo.