Monika Zamachowska publicznie strofuje pasierbicę. Wywołała burzę w sieci
Im więcej mówi, tym jest gorzej
Zazwyczaj kwestie dotyczące alimentów płaconych na dzieci każdy zachowuje dla siebie. Monika Zamachowska jednak postanowiła w ostatnim czasie kilkakrotnie poruszyć go w mediach. Wydaje się, że gwiazda nie czuje się dobrze ze świadomością, iż zarabia pieniądze po to, by jej mąż mógł utrzymać swoje dzieci na wysokim poziomie, do którego przywykły.
Niestety, dziennikarka postanowiła publicznie rozliczyć się z byłą żoną Zamachowskiego i jego dziećmi, które otrzymywały od taty alimenty w wysokości 16 tys. zł - podobno kwotę sąd zmniejszył do 14 tys. zł. Jej słowa wywołały oburzenie wielu osób, które śledzą ją w sieci.
Sprawę skomentowała organizacja zajmująca się tematem alimentów, a nawet córka aktora. Zamachowska postanowiła jej odpowiedzieć. W niezbyt dobrym stylu. Co napisała?
Publiczne strofowanie pasierbicy - kiepski pomysł?
Maria, córka Zamachowskiego, pod wpisem macochy umieściła podziękowanie dla organizacji "Alimenty to nie prezenty" za wyczerpujący komentarz. Na to dziennikarka odpowiedziała: "Marysiu, do sesji się ucz, dziecko".
Studentka nie kontynuowała wymiany zdań, ale to nie pohamowało Zamachowskiej, która otwarcie skrytykowała styl życia dziewczyny. Pytanie tylko, czy naprawdę miała powód.
Mieszkanie z rodzicem w czasie studiów to coś złego?
Zamachowska napisała:
"Maria ma 23 lata i jest rzecznikiem prasowym swojej mamy. Mieszka z mamą i rodzeństwem, nie ma chłopaka ani pomysłu na życie. Od sześciu lat walczymy z mężem o to, żeby umiała zacząć własne życie, stanąć na własnych nogach. Pieniędzy jej nie zabraknie, to gwarantuje jej ojciec. Ale wygodniej jest z jakiejś nieznanej przyczyny podczepić się pod czyjeś żale i pretensje, a nawet czyjąś wojnę. Dokąd ją to zaprowadzi? Jakie ma szanse na samorealizację, własny rozwój? Po co się angażuje, choć nic nie może zrobić? Jest zmanipulowana i nieszczęśliwa. Czy o to chodziło?".
Nie mają na życie?
Ze słów Zamachowskiej, która często wypowiada się na temat alimentów, wynika, że sytuacja finansowa jej i męża jest nie do pozazdroszczenia. Aktor dostaje mniej propozycji pracy, a więc i mniej zarabia, tymczasem alimenty pozostają na tym samym poziomie.
"Boję się, że pewnego dnia nie starczy nam na jedzenie. Praktycznie wszystko, co mamy, wydajemy na zobowiązania Zbyszka i prawników, a zdarza się, że prosimy o pożyczki znajomych albo rodzinę" - Zamachowską cytuje "Na żywo".
Może jednak lepiej by było zgłosić sprawę do sądu zamiast opowiadać o niej w mediach? Szum Zamachowskim nie służy.
Co sądzą internauci?
"Skoro Pan Zbyszek płaci to nowa małżonka niech się nie wtrąca tylko spisze rozdzielność majątkową i nie będzie musiała harować na "obce dzieci". Alimenty to nie prezenty to obowiązek odpowiedzialnego ojca względem swoich dzieci", "o kwocie alimentów nie decydują dzieci, była małżonka a sąd. A obecna małżonka nie ma prawa podważać wyroków sądowych. Może Panią te kwoty przerażają. W sytuacji gdzie możliwości finansowe tatusia są większe niż przeciętnego polaka to właśnie sąd zasądza tak duże alimenty" - krytykują Zamachowską jedni.
Inni ją wspierają: "weszłam tutaj tylko żeby napisać Pani by się Pani trzymała w tej walce. 16 tys. na leniwe dzieci to przesada. Niech państwo idą do sadu o zmniejszenie tej absurdalnej kwoty".
A wy co sądzicie? Warto dodać, że zdjęcia, pod którym toczyła się wymiana zdań między Zamachowską a pasierbicą, już nie ma w sieci.