Mucha weszła w konflikt z kierowcą BMW. Mężczyzna doniósł na nią na policji
Anna Mucha nie mogła się spodziewać, że sprawa, którą nagłośniła w weekend, obróci się przeciwko niej. Wygląda na to, że aktorka będzie miała spore kłopoty.
Wszystko zaczęło się od filmu na instastory, na którym aktorka poinformowała swoich obserwatorów, że ona i jej partner zostali zaatakowani przez mężczyznę w BMW. Mucha i Marcel Sora mieli być świadkami wypadku na ulicy Jana Pawła II w Warszawie. Para chciała udzielić pomocy poszkodowanemu. Z relacji Anny wynika, że leżał on na przejściu dla pieszych. Wspomniany już kierowca BMW zamierzał go ominąć i pojechać dalej. A gdy gwiazda i jej ukochany postanowili go zatrzymać, zaczął być agresywny.
Mucha poprosiła swoich fanów, by pomogli w namierzeniu uciekiniera. W tym celu opublikowała zdjęcia jego oraz tablic rejestracyjnych samochodu. Policja szybko wpadła na trop mężczyzny i faktycznie go zatrzymała. Dopiero wtedy zaczęły się problemy.
Pan Mariusz wydał oświadczenie na Facebooku i zapowiedział, że zgłosi Muchę na policję. Słowa dotrzymał. Najnowszy post mężczyzny nie pozostawia złudzeń.
- Szanowni Państwo biorąc pod uwagę zapis z kilku kamer monitoringu miejskiego, które miałem okazję dzisiaj rano oglądać, oraz to, że właśnie zakończyłem zeznawać na KRP Warszawa Śródmieście, która to monitoring już zabezpieczyła, z całą pewnością można oficjalnie potwierdzić że pani ANNA MUCHA oraz jej partner MARCEL SORA są podejrzanymi o następujące przestępstwa:Art. 288 KK Zniszczenie cudzej rzeczy, Art. 217 KK Naruszenie nietykalności cielesnej,Art. 234 kk Fałszywe oskarżenie. Mucha możesz zwołać i opłacić 50 000 świadków, którzy potwierdza twoja wersje, ale monitoringu miejskiego nie przeskoczysz - dobrze wiesz jak było, ale już za późno - ruszyła maszyna, już nikt nie zatrzyma - napisał.
Wygląda na to, że sprawa skończy się w sądzie. Jak myślicie, kto ma rację w tym sporze?