Natalia i Paulina Przybysz wychodzą do fanów z istotnym przekazem. "O światopoglądzie artysta musi się wypowiadać"
Siostry Przybysz po latach znów łączą siły. W rozmowie z nami opowiadają, czego fani mogą się spodziewać na ich wspólnych koncertach, co chcą przekazać w swoich tekstach i czy artyści powinni publicznie wyrażać poglądy.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Patrycja Ceglińska, WP Gwiazdy: Ruszacie we wspólną trasę koncertową. Nie myślałyście o tym, żeby się rozdzielić i osobno promować swoje płyty?
Paulina Przybysz: My się już rozdzieliłyśmy i wiele lat tak żyłyśmy. Natomiast to chyba było naturalne, że zatęskniłyśmy za tym, żeby razem zagrać i wyjść razem na jedną scenę. Po Fryderykach wpadłyśmy na pomysł, żeby pojechać we dwie w trasę.
Zastanawiam się, jak to będzie wyglądało organizacyjnie. Będziecie śpiewać nawzajem swoje piosenki?
Natalia Przybysz: Nie chcemy zdradzać zbyt wielu szczegółów. To jest super, że ludzie próbują sobie to wyobrazić. Myślę, że będzie trochę niespodzianek.
Paulina: Będą też goście. Chcemy, żeby scena była naszą wspólną sceną. Jak dom.
Na waszych płytach słychać mnóstwo inspiracji, gatunków muzycznych. Muzyka ma jakieś granice?
Paulina: Myślę, że tak jak ojciec powtarzał, że głupota ludzka nie zna granic, tak czuję, że z muzyką jest podobnie. Granice są tylko w decybelach albo wysokości dźwięków, w sensie ich przyswajalności takiej świadomej. Połączeń dźwięków, instrumentów jest tak dużo, że wydaje mi się, że nie można tego wszystkiego wykorzystać do cna.
A jeśli chodzi o teksty?
Natalia: Dla mnie muzyka jest formą spotkania się z emocjami, z sercem drugiej osoby i zależy mi na tym, żeby nie marnować czasu. Żeby wyrazić to, co się czuje, jakąś prawdę. Żeby słuchacz wyniósł jakąś korzyść z tego spotkania. My zapraszamy ludzi do siebie, dajemy im coś, co będzie ich krzepić albo wzruszać, może zadziała oczyszczająco. Muzyka to jest taki język miłości. Język, w którym porozumiewamy się na wyższym poziomie. Nie takim czysto umysłowym jak w zwykłej rozmowie, kiedy jakieś konwenanse nas blokują. Muzyka jest językiem wolności, uwalniającym wiele różnych, ważnych spraw.
Paulina: Przeczytałam takie proste zdanie w sieci, że jesteś tym, co dajesz. Wydaje mi się, że to wszystko, co my stworzymy w zaciszach studyjnych, a potem wynosimy do radia i na koncerty, to jest kontent, który my dajemy. Szukamy w nim sensu i tego, żeby był mądry i integralny z nami. Wtedy jest takie poczucie pełni.
Co chciałyście przekazać swoimi ostatnimi płytami?
Paulina: Ja nie miałam jednego zamysłu. Miałam nadzieję, że ta płyta przekaże w jak najmocniejszy sposób moje przemyślenia. To jest świadectwo mojego życia, przemyśleń. Czuję, że chciałabym bardzo zaangażować się w sprawy takie przełomowe, polityczne, wielkie, ale nie czuję, żebym była stworzona do tego, żeby siedzieć w Sejmie. Czuję, że dostałam taki talent po to, żeby ten komunikat wyrażać w sposób twórczy. Staram się być sobą, wypowiadając pewne poglądy przez te utwory. W moich utworach dużo jest nawoływania do kobiet, żeby były sobą.
Natalia: Starałam się, żeby ta płyta była spójną koncepcją. Nazywa się "Światło nocne", co jakby jest swego rodzaju oksymoronem. W nocy jest ciemno, ale zwracam uwagę na procesy w przyrodzie, które odzwierciedlają się w kobiecej naturze. Mówią o tym, co jest ukryte, co pokazujemy, o kolorze czarnym, że jest ciężko czasami, trzeba żyć w ukryciu, a czasem trzeba wypowiedzieć swoją prawdę. Chciałabym, żeby była dla kobiet talizmanem. Piosenka "Dom" opowiada o tym, że jeśli jesteśmy w długotrwałym związku, to jesteśmy jak dwa drzewa, które obok siebie rosną i coraz lepiej się ze sobą komunikują, przenikają się też charaktery.
Paulino, w jednej ze swoich piosenek śpiewasz, że kobiety mają mnóstwo twarzy. Nawołujesz do tego, żeby wszystkie je pokazywać.
Paulina: Nie jest chyba fajnie jak jedna twarz tłamsi pozostałe. Miło jest, kiedy jest równowaga, kiedy człowiek może być jednocześnie diwą, dresiarą i starą wiedźmą. I potrafi kochać je wszystkie naraz.
Powiedziałyście, że chcecie przekazać swoje poglądy. Często pojawiają się opinie, że artyści nie są od wyrażania poglądów.
Natalia: Czy sztuka nie jest właśnie od wyrażania poglądów?
Paulina: Z drugiej strony pojawiają się też odwrotne opinie, że artyści się nie angażują. Że śpiewają o niczym, a dzieją się rzeczy ważne.
Natalia: Legendarni muzycy zawsze mieli wyraziste poglądy. Często mieli wyraźne poglądy polityczne. Dziś w Polsce zrobiło się tak, że światopogląd zaczyna być polityczny. I to jest moim zdaniem złe. O światopoglądzie artysta musi się wypowiadać. Inaczej byłby bezpłciowy. Artysta ma prawo wyrażać poglądy, ale musi to robić z poszanowaniem innych. Może też wpływać na to, żeby rozwalić jakiś mur, który skostniał.
Nie boicie się mówić, co myślicie. Nie ma w was obawy, że przylgnie do was polityczna łatka?
Paulina: Obowiązkiem artysty jest być manifestacją swoich czasów. Musimy odzwierciedlać jak najwięcej prawdy.
Natalia: Muzyka jest językiem wolności. Żyjąc z muzyki, biorąc pieniądz z kieszeni naszych odbiorców, mamy obowiązek być językiem wolności.
Chciałam zapytać Natalio o twoją piosenkę "Vardo", której tekst składa się z samych imion żeńskich. Tekst wydaje się bardzo prosty, ale jest coś mocnego w tym utworze.
Natalia: Na okładce płyty jest fragment tekstu, który znalazłam w dziennikach Susan Sontag, który ona z kolei znalazła w książce "Nightwood". Ten cytat wydał mi się złym zaklęciem, które piętnuje wykluczone społecznie kobiety i na końcu pada zdanie, że żadna z nich nie będzie żyć w świetle dnia. Chciałam odczarować to zdanie. Po wymienieniu wszystkich damskich imion pada moja wersja tego zaklęcia: "Każda z nich będzie lśnić w świetle dnia tak jak ja". Tytuł piosenki z kolei wziął się od miejsca w Norwegii, gdzie spalono rekordową ilość czarownic.
Wasze płyty są bardzo kobiece, skierowane do kobiet. Czy macie dużo odbiorców płci męskiej?
Paulina: O tak! Myślę, że płeć nie ma znaczenia. Znaczenie ma tylko otwartość i jakaś wrażliwość.
Natalia: Ja też słyszałam na castingach wokalnych w programach muzycznych, mężczyźni bardzo często śpiewają piosenkę „Miód”.
A dużo jest mężczyzn na waszych koncertach?
Natalia: Na moich koncertach jest zdecydowanie więcej kobiet, ale pojawiają się też mężczyźni.
Paulina: U mnie jest dużo chłopaków i mężczyzn w różnym wieku
Macie bliski kontakt z publicznością?
Paulina: Ja czuję, że mam bliski, może dlatego że niewiele mam do ukrycia. Ostatnio napisał do mnie pan, że dzięki moim piosenkom zaczyna rozumieć lepiej swoją żonę. I to było dla mnie bardzo wzruszające.
Natalia: Mam bardzo bliski. Po każdym koncercie trzeba trochę poczytać. Dużo mężczyzn uważa, że „Królowa śniegu” to ważny dla nich utwór, że mieli w swoim życiu taką królową.
Zdarzają się hejty w waszym kierunku?
Paulina: No pewnie.
Natalia: Ja to się już nie będę wypowiadać na ten temat (śmiech). Miałam swoje metody na walkę z hejtem.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.