Natalia Lesz: przeszłam piekło w szkole baletowej
Aktorka i piosenkarka Natalia Lesz wyznaje, że w szkole baletowej przy w Warszawie przeszła piekło. "Pod koniec ważyłam 38 kilogramów przy 165 cm wzrostu. Odeszłam w siódmej klasie, żeby ratować życie"
W najnowszym numerze Dużego Formatu (poniedziałkowy dodatek do Gazety Wyborczej) znajdziemy reportaż Katarzyny Włodkowskiej o tym, z jakim okrucieństwem traktowane są dzieci w polskich szkołach baletowych.
Byłe uczennice i uczniowie oraz ich rodzice opisują: na Moliera nauczycielka biła kijem po palcach u dłoni (żeby były złączone), wkładała dzienniczki w pośladki (żeby je spiąć), pisała po dzieciach długopisem. Do tego ówczesna dyrektor mówiła: „Jaka ty jesteś gruba! Nie będziesz się wstydzić włożyć kostium kąpielowy?”.
Natalia Lesz, aktorka i piosenkarka, też chodziła do szkoły przy Moliera 2 w Warszawie w latach 1990-96. Wspomina:
- W każdy wtorek i czwartek odbywało się publiczne ważenie, staliśmy gęsiego, pani profesor zapisywała wynik. Sprawdzali nam też notatniki, w których zapisywałyśmy jadłospis. Pamiętam, jak powiesili karteczkę na bufecie: „Klasa IV a nie ma wstępu do bufetu”. Wygląd zawsze miał wpływ na ocenę z egzaminu z tańca klasycznego. *Gdy poszłam do dyrektor artystycznej i powiedziałam, że straciłam okres, wyśmiała mnie. Ta kobieta wciąż pracuje w tej szkole. Nazywali siebie „profesorami”, a nie byli przygotowani do podstawowej odpowiedzialności za młodego, wrażliwego człowieka. Myśleli tylko o wynikach. Pod koniec ważyłam 38 kilogramów przy 165 cm wzrostu. Odeszłam w siódmej klasie, żeby ratować życie. *Po tym wydarzeniu szkoła zrezygnowała z publicznego ważenia, a ja wciąż pracuję nad tym, by w pełni akceptować swoje ciało. Po raz pierwszy czuję się na tyle silna i gotowa, by o tym opowiedzieć.
Więcej w poniedziałkowym Dużym Formacie, dodatku do Gazety Wyborczej.