Nick Cordero walczył z koronawirusem. Stracił nogę, teraz potrzebuje podwójnego przeszczepu płuc
Nick Cordero trafił do szpitala w kwietniu br. i do tej pory w pełni nie wyzdrowiał. Lekarze musieli amputować mu nogę. Jego żona była przygotowana na najgorsze, choć nigdy nie przestała wierzyć, że jej ukochany wróci do pełni zdrowia. Teraz okazało się, że aktor znów jest w bardzo ciężkim stanie.
Nick Cordero jest najlepszym przykładem na to, jak ogromne spustoszenie w naszym organizmie może wyrządzić, bagatelizowany już przez wielu, koronawirus. Aktor trafił do szpitala 1 kwietnia po tym, jak wystąpiły u niego niepokojące objawy początkowo wzięte za zapalenie płuc. Jego stan szybko i drastycznie się pogorszył. Wirus spowodował duże uszkodzenia płuc, gorączkę, obniżone ciśnienie krwi i zakłócenia pracy serca.
Po serii badań wyszło na jaw, że Cordero cierpi na COVID-19. Jego stan z dnia na dzień się pogarszał. Niezbędne okazało się podłączenie go do respiratora. Po kilku dniach żona gwiazdora, Amanda Kloots, poinformowała, że jej mąż walczy jeszcze z zakrzepicą (krew przestała dopływać do palców stopy).
Leki rozrzedzające krew nie przyniosły oczekiwanej poprawy. Wprost przeciwnie. Doszło do problemów z ciśnieniem i krwawienia w jelitach. Lekarze nie mieli innego wyjścia - musieli amputować prawą nogę aktora.
Wydawać by się mogło, że sytuacja została opanowana. Nic bardziej mylnego. Kloots wyznała w rozmowie z "CBS This Morning", że jej małżonek wciąż przebywa w szpitalu i potrzebuje podwójnego przeszczepu płuc. Dodała, że choć Nick został wybudzony ze śpiączki, wciąż nie ma z nim kontaktu. Po trzech miesiącach spędzonych na oddziale intensywnej terapii mężczyzna jest wycieńczony.
Kloots, mimo tragedii, stara się nie załamywać. Mocno wierzy w to, że jej mąż odzyska zdrowie i wróci do domu. Pod koniec rozmowy po raz kolejny zaapelowała do wszystkich, którzy bagatelizują pandemię koronawirusa. Prosi, by przestrzegać zasad bezpieczeństwa i stosować się do zaleceń lekarzy, bo tylko to jest w stanie powstrzymać rozprzestrzenianie się choroby.
Trwa ładowanie wpisu: twitter